Z samego Krakowa jechałem do Zakopanego na jednym wózku ze sławną literatką. Literatkę — sławną, podług jej własnej opinii’ — nazywam Gwiazdą, gdyż na każdym kroku, w każdym przemówieniu, chciała uchodzić za ciało niebieskie, co światu przyświeca.
Gwiazda przekonaną była, że w ciągu dni kilku pozna górali z ich historią, z obyczajami, językiem i poezją — i to wszystko opisze, na pożytek pokoleń. Miała też z sobą zapas różnokolorowego papieru, do wpisywania spostrzeżeń, domysłów i badań. Tylko natchnieniem — siedząc w chacie — myślała podzielić sławę i zasługę z Kolbergiem, Glogerem, Lepkowskim...
Tak myślała Gwiazda — a przecież wariatką niby to nie była.
Przybywszy do Zakopanego, umieściłem ją na Krupówkach, gdzie niebawem zasiadła do pisania artykułu, sam zaś wróciłem z wózkiem przed karczmę, by sobie wyszukać także jakie mieszkanko, gdziebym mógł wypocząć, zmęczony jazdą i towarzystwem. - fragment noweli