RECENZJA „KTOŚ JEDYNY NA ŚWIECIE” Katarzyna Wit-Formela.
Miałam przyjemność objąć swoim patronatem medialnym nową książkę Katarzyny Wit-Formeli, która tym razem postanowiła opisać przyjemną dla oka historię Julki.
Znacie moje recenzje i nie zależnie od tego, czy jestem patronem, czy recenzentem czy dostałam książkę do rąk przypadkiem lub sama ją sobie kupiłam - chcę pisać to, co czuję w danym momencie bo przeczytaniu książki. Staram się brać pod uwagę wszystkie czynniki, niezależnie od tego, czy jestem pasjonatem horrorów, czy komedii romantycznych. Tutaj nie będzie odskoczni.
Początkowo zaczyna się ciężko emocjonalnie dla mnie, chociaż nie było trudno wkręcić się w tę historię.
Nastolatka wychowuje się bez mamy i chociaż spotyka się z nią od czasu do czasu to brakuje jej matczynej opieki i bliskości. Mieszka na Mazurach z Tatą, z którym ma dobry kontakt a jej matka-artystka zamieszkuje stolicę Polski, co również kształtuje dziewczynę na swój sposób.
Historia właściwa rozpoczyna się, gdy jedzie na jakiś czas do matki do Warszawy, gdzie ma spędzić część wakacji. Tam poznaje Daniela chłopaka, z którym zmienia się nie tylko z szarej myszki na bardziej rozrywkową dziewczynę, ale również odnajduje miłość.
Podobno ta pierwsza miłość jest najmocniejsza, bo wtedy uczymy się kochać. Czy tak właściwie jest? Czy gdy zakochaliście się ten pierwszy raz to wciąż macie sentyment? A może do dzisiaj jesteśc...