Chore dziecko w domu, dziecko z niepełnosprawnością, to chora i cierpiąca cała rodzina. Opiekująca się, kochająca i poświęcająca mama. Tato, który też kocha, stara się pomagać i wspierać. Rodzeństwo, które musi oddać uwagę rodziców choremu i czuje się ignorowane. Jeśli do tego dojdą kłopoty finansowe i nieżyczliwość, bądź głupota otoczenia, to rodzinne kłopoty gotowe.
A jeśli można z nich wybrnąć przez działanie, które jest etycznie i moralnie dyskusyjne? Czy nie oglądając się na nic i nikogo można postawić tylko na dobro chorego dziecka i żyć potem szczęśliwie? Ile można wybaczyć przyjaciółce? Lekarzowi? A mężowi? Jak odpowiedzieć choremu dziecku na pytanie „czemu ja”?
Książka spełniająca moje wszystkie oczekiwania dotyczące wymarzonej lektury:
* dylemat moralny, temat tak trudny, że ciężko się opowiedzieć po którejś stronie i nie wiadomo komu kibicować, bo każdy ma swoje racje;
* sprawa sądowa, sędzia, prokurator, świadkowie, śledztwo, pełen proces. Oj, to lubię;
* tematyka, o której mało wiem, a lektura książki nie tylko mnie edukuje, ale i inspiruje do zgłębienia tematu. Tu: wrodzona łamliwość kości i z czym się to wiąże;
Koniec wieńczy dzieło. Zakończenie „Kruchej jak lód” jest szokujące, nie do przewidzenia, godne miana książki na medal.