Czytanie Archera sprawia mi niezmiennie ogromną frajdę. Zdaję sobie sprawę, że w jego książkach (podobnie jest i w „W godzinie próby”) wszystko jest sztampowe, czasami wręcz infantylne i bazuje na utartym od wielu lat schemacie, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Tutaj zawsze ci dobrzy wychodzą zwycięsko z każdej sytuacji, a źli ponoszą porażkę. Brak jest brutalności, niepotrzebnych wynaturzeń, krwawych opisów. Tutaj wygrywa się intelektem, przebiegłością w takim pozytywnym znaczeniu i uczciwością. Największą zaletą jest styl autora. Przez jego książki się płynie. Ma wrodzony dar do opowiadania ciekawych i zajmujących historii i czyta się to z niemalejącym zainteresowaniem. A tę część cyklu uważam za jedną z lepszych. Sporo się dzieje, na akcję i tempo nie sposób narzekać. Właściwie ciężko się od niej oderwać. Polecam cały cykl jak i resztę pozycji autora.