Zawiła kryminalna intryga, ciężki klimat brudnych ulic "śląskiego miasta grzechu" z tłem wnikliwego socjologiczno-obyczajowego raportu ze środowiska egzystencji młodych ludzi w Polsce. Jak cienka granica dzieli dobro od zła? Kiedy człowiek zmienia się w bestię? Czy w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze bezwarunkowa miłość? Odsłona perypetii głównego bohatera o pseudonimie Krime, już w grudniu w brawurowej, brutalnie prawdziwej powieści "Krime Story". Marcin Gutkowski - urodzony 22.10.1981 w Krakowie. Obecnie jeden z najpopularniejszych artystów polskiej sceny rap występujący pod pseudonimem ,,Kali". Autor bestselerowych płyt ,,50/50", ,,Gy Zgaśnie Słońce" czy ,,Sentymentalnie" raper Marcin ,,Kali" Gutkowski debiutuje w roli... prozaika! Autor licznych scenariuszy teledysków, w których występował również w roli reżysera. Założyciel marki odzieżowej i labelu wydawniczego Ganja Mafia. "Siedział w bezruchu. Wtopiony w betonowy krajobraz, jak kameleon, który zapomniał, że oprócz czerni istnieją kolory. Czekał. Nie były w stanie rozproszyć go nawet dzieciaki ganiające się z pistoletami na wodę. Cierpliwie jak śmierć czekał. Spod kaptura błyszczały dwa szmaragdy, hipnotyzując blaskiem odbitego w nich wschodzącego księżyca w pełni. Oddychał wolno i miarowo, niczym wilk czyhający w zaroślach na ofiarę, który pomimo głodu zachowuje zimną krew. Tego łowcy jednak nie interesowała krew.." "Sprawy nabrały szalonego obrotu, którego nigdy by się nie spodziewał. Śmierć tropiła go bezlitośnie, by zebrać swe żniwo. Rozpaczliwy krzyk młodego chłopaka za kierownicą ekskluzywnej limuzyny stłumiły szczelnie zamknięte szyby. Po chwili załamania otarł twarz i nakazał sobie wziąć się w garść. To co się stało, się nie odstanie, a życie toczy się dalej. Choć w pewnym momencie chciał umrzeć, to teraz chęć życia była silna jak nigdy wcześniej. Pomyślał, że człowiek jest dziwnym tworem, który nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach instynktownie chce przetrwać. Niczym zwierzę pojmane w sidła." "Powoli całe życie zaczęło przelatywać mu przed oczyma. Przypomniał sobie czasy dziecięce, gdy wszystko było proste. Matczyne ramiona tulące go do piersi i jej pocałunki w czoło. Choć jej oddech śmierdział tanim winem, to było najwspanialsze uczucie. Czuł się, jakby oglądał album ze zdjęciami z całego życia wykonany przez dyskretnego paparazzi, który zawsze wiedział, gdzie znaleźć dobry kadr. Mentalne fotografie oglądał w zdumieniu, a każda kolejna była nasączona uczuciami i doznaniami. Przypomniał sobie, jak wyglądało jego życie, zanim wciągnął go uliczny wir, który zassał go niczym trąba powietrzna w stronę dna, łamiąc prawa fizyki. "