Po zakończeniu pierwszego tomu serii Glatz pozostałam w rejonie Kłodzka, ponieważ od razu sięgnęłam po drugą część, aby móc obserwować działania znanych mi już bohaterów przy kolejnym śledztwie.
Akcja głównego wątku rozgrywa się w roku tysiąc dziewięćset dwudziestym pierwszym, jednak pierwsze strony powieści przenoszą czytelnika kilka lat wstecz. W tysiąc dziewięćset szesnastym zostaje porwana córka wpływowego biznesmena, Sabine Hunfeld. Chociaż ojciec dziewczyny przekazał porywaczom okup, jedynaczka nie wróciła do domu. Policja prowadząca śledztwo nie doszła do żadnych wniosków, aż sprawa w końcu przycichła, a śledztwo wytraciło tempo. Dopiero w tysiąc dziewięćset dwudziestym pierwszym zostają odkryte zwłoki, które policja szybko identyfikuje jako zaginioną pięć lat wcześniej Sabine. Sprawa nabiera rumieńców. Śledztwo prowadzi szef Wydziału Kryminalnego w Kłodzku, Franz Koschella. Początkowo sprawy toczą się jak w przypadku tradycyjnych działań policji, jednak nieoczekiwanie wydarza się coś, co rujnuje wszystkie dotychczasowe ustalenia.
Kapitan Wilhelm Klein wkracza do akcji z pewnym opóźnieniem. Tym razem nie prowadzi śledztwa razem z Koschellą, ale każdy z nich działa na własną rękę. Koschella zyskuje przydomek Mściciela z Kłodzka, który jest wynikiem pewnych naprawdę zaskakujących działań policjanta. Muszę przyznać, że ten pomysł na intrygę był rewelacyjny. Zachowanie Koschelli było co najmniej zastanawiające, a podejmowane przez niego decyzje dawały mi coraz bardziej do myślenia. W pewnym momencie naprawdę nie wiedziałam, czy Klein przybył, aby pomóc, czy może raczej przeszkodzić Koschelli - Mścicielowi. Zastanawiałam się, jak autor wyjaśni szaleńcze zachowanie policjanta, ale nie zawiodłam się. Jest moc.
Oprócz postaci policyjnych mamy tutaj też bohaterów cywilnych, ich problemy i dylematy. Najbardziej w pamięć zapadła mi Magda Ross, która musiała dokonywać trudnych wyborów każdego dnia, aby utrzymać siebie i swojego synka Haima.
Myślę, że autor przepracował mnóstwo materiałów historycznych, aby oddać w pełni atmosferę dawnego Kłodzka. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej doceniałam szczegóły i szczególiki dopełniające tę historię. Przy okazji śledzenia działań bohaterów mogłam dowiedzieć się, jaki asortyment proponowały ówczesne sklepy, a nawet jakie jedzono wtedy w Kłodzku słodycze. Tło społeczne zostało dopieszczone na maksa.
Jestem bardzo ciekawa kolejnego tomu, więc z pewnością po niego sięgnę.