Lubię niebanalne pomysły spółki Krycz - Cichowlas, jednak tym razem fabuła przekombinowana przesuwająca się w stronę absurdu, a przy tym uboga pod kątem plastyczności obrazowania oraz dynamizmu odgrywanych przez bohaterów ról. Towarzyszy temu nienaturalność w prezentowanych scenach oraz w dialogach pomiędzy młodymi, jak i starszymi bohaterami.
Czyta się jakbyśmy mieli do czynienia zaledwie ze szkicem. Brakuje dopracowania akcji, przemyślanych zwrotów i dialogów popychających akcję na przód. Walczy się z poczuciem grzęźnięcia w naiwnym słowotoku bohaterów. Z jednej strony "Koszmar" zawiera sceny dla dorosłych, niewybredne odzywki, a z drugiej fabularnie powieść bliższa młodzieżowej literaturze.
I tak przy wszystkich minusach to dialogi są najsłabszym ogniwem. Ujmując rzecz poetycko: bije od nich światło naiwności.
Przynajmniej połowa z rozmów toczących się między Bartkiem a Piotrkiem nie powinna pojawić się w treści, bo i tak nic nie wnoszą, a jedynie podkreślają niedopracowanie historii. Nie stanowią nawet zgrabnej słownej przepychanki między przerażonymi mężczyznami, nie budują napięcia, są powtarzaniem w koło tego samego. Autorzy zapomnieli, jak ważne jest nadanie ekspresji wypowiedziom. Dialogi powinny być odzwierciedleniem zarówno surrealistycznej sytuacji, gdy już pojawiają się słowiańskie demony, jak i silnych emocji jej uczestników.
"Koszmar na miarę" okazał się prawdziwym koszmarem do przejścia. W warstwie językowej nieudolność, w fabularnej toporność, brak oryginalności, całość bez wyrazu. Zdecydowanie bardziej męczy czytanie tego cuda niż by miało przerażać.