Kopaliśmy sobie grób

Antti Tuomainen
6.5 /10
Ocena 6.5 na 10 możliwych
Na podstawie 4 ocen kanapowiczów
Kopaliśmy sobie grób
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
6.5 /10
Ocena 6.5 na 10 możliwych
Na podstawie 4 ocen kanapowiczów

Opis

Jak daleko byś się posunął, żeby ochronić to, co kochasz? Płatny zabójca, dziennikarz na tropie wielkiej afery, rozpadająca się rodzina, mordowani członkowie zarządu spółki i kopalnia w Laponii wypluwająca toksyczne sekrety, które mogą ich wszystkich zniszczyć. Styczniowy mróz sprawia, że życie w Helsinkach zwalnia. Ale nie w przypadku Jannego Vuori. Jego życie wyraźnie nabiera tempa. Po pierwsze, pojawia się ojciec, który zniknął przed trzydziestu laty; po drugie, otrzymuje anonimowy e-mail, który budzi w nim - dziennikarzu z krwi i kości - potrzebę tropienia. Potrzebę tak silną, że Janne jest gotowy zaryzykować utratę najbliższej osoby, a nawet własnego życia.
ISBN: 978-83-65781-04-8, 9788365781048
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 320

Autor

Antti Tuomainen Antti Tuomainen
Urodzony w 1971 roku w Finlandii (Helsinki)
Autor dziesięciu powieści kryminalnych, których tłumaczenia ukazały się w 27 krajach. Zanim poświęcił się karierze literackiej, pracował w agencjach reklamowych jako copywriter. Debiutował w 2006 r. Międzynarodowy rozgłos przyniosła mu wydana w 2011...

Pozostałe książki:

Mała Syberia Czynnik królika Najgorętsza plaża w Finlandii Człowiek, który umarł Paradoks łosia Kopaliśmy sobie grób Teoria bobra Czarne jak moje serce Uzdrowiciel
Wszystkie książki Antti Tuomainen

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Książka Kopaliśmy sobie grób nie ma jeszcze recenzji. Znasz ją? Może napiszesz kilka słów dla innych Kanapowiczów?
️ Napisz pierwszą recenzje

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@Siostra_Kopciuszka
2024-04-10
7 /10
Przeczytane 📘 Jedynki 📚Bieżące :)

"Niestety, zdarza się, że z zamkniętymi oczami widzi się więcej"

Antti Tuomainen opowiada nam z pozoru zwyczajną historię o pewnym nieetycznym działaniu zarządu kopalni. Kopalni, która miała być dobrodziejstwem dla regionu (przede wszystkim zwalczyć bezrobocie), a stała się zwyczajną trucicielką. Toksyczne odpady prosto do rzeki, nic nowego, powiecie. Co i raz gdzieś bliżej lub dalej, u nas albo w jakimś innym kraju, taka historia się wydarza i przez jakiegoś niepokornego dziennikarza, wyciągana jest na tak zwane, światło dzienne.

Takim właśnie niepokornym dziennikarzem, jest główny bohater tej książki, Janne Vuori reporter "Głosu Helsinek". Prowadzi on sobie jakieś tam swoje reporterskie śledztwo, dostaje jakieś tam dokumenty, coś tam próbuje pisać. Jednak mimo, że to jest główny temat tej powieści, to w moim odczuciu, zupełnie nie o kopalnię tu chodzi.

Ważniejsze i ciekawsze wydają mi się przedstawione tutaj relacje międzyludzkie, zawodowe, a zwłaszcza prywatno-rodzinne. Jest więc ojciec, który wrócił do Helsinek po 3o latach nieobecności w życiu syna i żony. Ojciec ten ma dość specyficzny zawód i w równie specyficzny sposób "spłaca dług" wobec syna za swoją nieobecność w jego życiu przez tyle lat.

Jest i ten syn, trzydziestolatek, który sam już zdążył zostać ojcem i jego partnerka, z którą relacje są dość napięte. Jest i żona Emila, a matka Janne i to, w moim odczuciu jest główna treść książki Tuomainena. Te skomplikowane i trudne r...

× 15 | link |
@OutLet
2019-12-30
6 /10
Przeczytane Absolutny numer 1 Przybyło w 2017

Po raz kolejny Antti Tuomainen nie chce tylko i wyłącznie opowiedzieć nam pewnej historii. Albo inaczej – oś fabularna tej powieści to przykrywka. Wierzchnia warstwa jak zwykle skrywająca coś więcej. Pod nią jest historia o tym, że… historia lubi się powtarzać. Że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Że w końcu i tak popełnimy błędy, których nie chcieliśmy popełnić. O tym, że każdego dnia kopiemy sobie grób.
Ale po kolei. Oto Janne, dziennikarz „Głosu Helsinek”, zaczyna dogłębnie badać sprawę pewnej kopalni. Został do tego niejako wyznaczony w tajemniczym mailu. Mógł oczywiście nie zareagować. Mógł odmówić. Jednak wrodzona żyłka reporterska, niewątpliwy talent i umiejętność pełnego zaangażowania w sprawę każą mu się nią zająć. Nawet kosztem utraty rodziny (o życiu nie wspominając). Rzeczona kopalnia nie tylko nie przynosi zysków, nie tylko nie daje zatrudnienia rzeszy ludzi, nie tylko jest jakimś dziwnym, wymyślonym tworem w kraju, który nie ma tradycji wydobywczych – bo nie ma ziemi bogatej w złoża. Przede wszystkim zatruwa w nieodwracalny sposób środowisko. Dziennikarz krok po kroku odkrywa i odczytuje kolejne karty, a efektem jego pracy jest artykuł, który – wg niego samego - raczej niczego nie zmieni w myśleniu i działaniach polityków i biznesmenów.
Ważną postacią jest ojciec Jannego, który opuścił rodzinę i którego syn nie widział od 30 lat. Teraz poznaje go od nowa (słowo „poznaje” nie wyraża nawet w połowie wagi tego procesu), zauważając stopniowo, że jest taki j...

× 3 | link |
@monika_stoklosa
@monika_stoklosa
2021-10-12
7 /10
Przeczytane
@ReniBook
@ReniBook
2020-05-03
6 /10
Przeczytane

Cytaty z książki

Pisanie oznaczało myślenie, porządkowanie świata. W ten sposób zyskiwałem jasność tego, co robiłem, i krystalizowałem swoje opinie. Pisząc, izolowałem się od świata zewnętrznego. To była moja tajemnica, to była prawda na temat pisania. Niezależnie od sytuacji życiowej, od tego, co akurat działo się na świecie, w pisaniu byłem szczęśliwy. Przynajmniej na tyle, na ile mogłem być szczęśliwy. Choćbym nawet pisał o czymś innym niż to, co akurat zajmowało mój umysł, układanie zdań, formowanie ich na papierze pomagało mi na kłopoty i sprawy, którymi w czasie pisania się nie zajmowałem. Pisanie nadawało dniom sens, przywracało równowagę. Przerwa w pisaniu dawała o sobie znać, przynajmniej mnie, już po paru dniach. Wszystko stawało się nieposkładane. Im dłużej nie pisałem, tym bardziej irracjonalny i niespokojny stawał się mój umysł, aż w końcu nie wiedziałem, o co mi chodzi, gdzie jest moje miejsce i co w ogóle robię.
Jeszcze jeden raz. Ten najtrudniejszy. Najtrudniejszy właśnie dlatego, że ostatni. Teraz ryzyko jest największe. Emil dobrze o tym wiedział. Dziesiątki razy był świadkiem, jak ludzie potykają się na ostatnich metrach, są nieuważni, działają w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. To ludzkie i zrozumiałe. Każdemu może się zdarzyć. Kiedy cel jest już blisko, ma się wrażenie, że się go osiągnęło. Człowiek zaczyna żyć życiem poza metą. Wyobraża sobie, że końcowe metry pójdą równie łatwo jak poprzednie. Myśli, że może już zacząć napawać się krajobrazem, budować przyszłość. Zaczyna tak postrzegać samego siebie, wreszcie wolnego od zmartwień. Ręka obejmuje puchar zwycięstwa, spojrzenie spoczywa na podium. Człowiek wyobraża sobie, że między nim a metą już nic nie ma. Ale tam jest wszystko.
– Wierzysz w Boga? – Oczywiście, każdy rozsądny człowiek wierzy.
Dodaj cytat
© 2007 - 2024 nakanapie.pl