Kochani aż nie wiem od czego mam zacząć. Ta książka tak bardzo mnie wciągnęła i tak okropnie przestraszyła, że chyba do końca życia będę się bała chodzić we mgle:-) Mistrzyni grozy, znakomity klimat, który im dalej zabrniecie, tym mocniej was przestraszy. Dzisiaj to nawet sama miałam zwidy jak chodziłam po domu:-)
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, czego do tej pory nie spotkałam, to długie zdania. Nie wiem, czy zwracacie na nie uwagę. Jednak zastanawiam mnie fakt, czy nie były one czasem nieprzypadkowe. Wiadomo w krótkich zdaniach momenty grozy są krótkie, a tutaj kiedy zaczęła opisywać cokolwiek, to miałam wrażenie, że prócz dreszczy narastał we mnie nieprzerwany strach. Już dawno nie czytałam tak dobrej książki. Kocham opowieści o duchach i choć przeczytałam ich setki, to te dwie historie długo chodzą mi po głowie. Kobieta widmo i rączka. Gesty, odgłosy i opisy sytuacji, które automatycznie działają na naszą wyobraźnię. I do tego ta okładka, która niemal jest stopiona z tłem historii. Niezbyt długie rozdziały, które za każdym razem sieją w nas strach i obawę, czy aby nie są prawdziwe.
Czy wierzycie w tajemniczą mgłę, która potrafi ogłupić człowieka na tyle, by stracił orientację? Dla mnie było to aż nadto prawdziwe, gdyż sama nie raz słyszałam tą historię i to o wiosce w której mieszkam. Nie przypuszczam by ta historia mogła być wymyślona, gdyż sama raz miałam taki przypadek, ale nie o to chodzi. Opowieści Susan Hill są nad wyraz prawdziwe. Odczujecie je na własnej skórze, przenikną one do waszego umysłu, a strach zrobi swoje. Gdyby była nieco krótsza, idealnie nadawałaby się na opowiedzenie przy ognisku w blasku gwiazd, które stały się obecne w opowiadaniu.
A teraz pytanie do was, czy boicie się, kiedy ktoś wam opowiada, że słyszał gdzieś płacz dziecka, ale nie wiedział skąd dochodzi? Takie przeraźliwe zawodzenie, które ewidentnie sprawia mu ból, a wy nie wiecie co ze sobą zrobić? Dla mnie to bardzo drażliwy temat. Teraz owe emocje pomnóżcie razy sto i macie tytuł tej książki;-)