Poznałem się z Kimem na ławie szkolnej, w szkole wielce podobnej do konwiktu w Lucknow. Było to wówczas, gdy razem z nim poznawałem "język sahibów" - angielszczyznę; później tułaliśmy się po Azji. Toteż tłumacząc powieść o tym moim kamracie, przeżywałem na jawie jego przygody, przejmowałem się z całej duszy jego zamiarami, współczułem do głębi wszystkim jego radościom i smutkom. Rzec o sobie mogę, że się zżyłem i zrosłem z tą arcypowieścią Kiplingową, której artyzm i bogactwo chcąc ocenić, trzeba by czytać w oryginale. (...) starałem się jednak nie przeoczyć żadnego z klejnotów poezji Kiplingowej. (...) Czy mój przekład "zdobędzie sobie zasługę" - osądzą czytelnicy.
Józef Birkenmajer
Józef Birkenmajer