Krótka powieść przyciągnęła mnie już od pierwszych stron i to dosłownie. Już sam tytuł daje wiele do myślenia, bo czy wybierając się w podróż zawsze musimy mieć ściśle ustalony plan działania? A co jeśli jest to podróż życia, a my wybieramy kierunek tu i teraz? Dosłownie i w przenośni?
Autor swoją książkę rozpoczyna mottem „Zatrzymałam czas, lecz wraz z nim zatrzymał się świat. Uruchomiłam świat, lecz wraz z nim ruszył czas.” Kilka słów, a jak ważnych i wartościowych, szczególnie kiedy zna się kontekst całej historii. W pewnym momencie czytania powieści miałam wrażenie, że słowa rozpoczynające powinna powiedzieć jedna z bohaterek. Czy taki był zamysł autora? Nie wiem, ale jestem pewna, że to nie jedyny cytat warty zapamiętania, który Maciej Trawnicki zawarł w swojej powieści.
Gabriel to jeden z głównych bohaterów powieści – bardzo sławny sportowiec. Jako noworodek został oddany przez matkę pod opiekę Sióstr. Był zbuntowanym chłopakiem, ponieważ wychowała go ulica. Obecnie jednak o swoim dzieciństwie mówi: „Trochę pod wiatr było, to fakt, ale widzisz, jestem w tym miejscu, w tym czasie i jest naprawdę dobrze. Nie zmieniłbym tego.” Od zawsze miał jednak dobre serce. Wiele razy bił się, wracał z rozwalonym nosem, czy nawet przyprowadzany przez policję, ale zazwyczaj były to bójki w obronie słabszych lub samego siebie. Bokser twierdzi, że „Życie musi dawać nam w kość, żebyśmy mogli czuć potrzebę przetrwania i szczęście, gdy mamy fart i...