Johannes Kepler (1571-1630) to jedna z najbarwniejszych postaci w dziejach nauki. Znakomity uczony, zwolennik Kopernika w czasach, gdy Galileusz jeszcze nie miał odwagi otwarcie głosić swoich przekonań, twórca praw ruchu planet, był zarazem ostatnim pitagorejczykiem, niestrudzenie poszukującym w naturze boskich harmonii wywodzących się z muzyki i geometrii. Z jego listów i pism przemawia do nas bezpośrednio nie tylko wielki myśliciel, ale także żywy człowiek, obdarzony poczuciem humoru, żywo reagujący na wydarzenia, interesujący się światem i potrafiący zjednywać sobie przyjaciół. W życiu uczonego, przypadającym na burzliwy okres religijnych kontrowersji i wojen, to, co wzniosłe, przeplatało się stale z przyziemnymi kłopotami życia codziennego. Był astronomem cesarza Rudolfa II i jego następców, najpotężniejszych władców Europy, lecz ustawicznie musiał zabiegać o wypłatę zaległej pensji. Jako dobry ojciec i głowa rodziny był częstokroć zmuszony do trudnego wyboru między drukiem dzieł a wydatkami na utrzymanie dzieci. Parał się astrologią dla zarobku, ale pragnął także naukowo badać, jak ciała niebieskie wpływają na ludzką duszę i zjawiska na Ziemi. Będąc wierzącym, choć nie do końca ortodoksyjnym luteraninem, znalazł się niejako pomiędzy dwoma walczącymi obozami: współwyznawcy wykluczyli go z komunii, jezuici zaś zabiegali o jego konwersję na katolicyzm. Nawet podczas toczącej się wielkiej wojny religijnej, widząc wszędzie wokół siebie śmierć i zniszczenie, nie uległ presji i pozostał przy swoich poglądach, gotów prędzej wyrzec się ukochanej pracy naukowej niż przekonań. Ten drobny, chorowity człowiek, żyjący w niezwykle trudnych czasach, bardziej może wpłynął na losy europejskiej cywilizacji niż najpotężniejsi władcy XVII wieku.