Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w Nowym Jorku wraz z paczką przyjaciół. Wasza codzienność bardzo się różni, macie inne kłopoty, a za sobą wiele życiowych zakrętów .
A jednak jesteście sobie bliscy niczym rodzina.
Pewnego dnia okazuje się jednak, że rada miejska chce zburzyć loft, który zamieszkujecie a wam grozi całkiem realna eksmisja.
Właśnie taka historia przydarzyła się bohaterom najnowszej powieści Damiana Łukowiaka.
Czy lokatorom uda się ocalić miejsce, które kochają?
Czy matka Joeya da za wygraną i w pełni zaakceptuje syna i jego życiowe wybory?
O tym musicie się przekonać.
Gdy tylko przeczytałam pierwsze zdania w książce na myśl przyszedł mi najpopularniejszy znany serial, "Przyjaciele " , wszystko za sprawą klimatu,który autor umiejętnie wykreował i choć początkowo było mi dość trudno zapamiętać kto jest kim wraz z rozwojem akcji wszystkie puzzle wskakiwały na swoje miejsce.
Mimo, że lektura jest lekka i pełna poczucia humoru , a jej bohaterowie nie mogliby raczej liczyć na literackiego Nobla dają się polubić. Nie brakuje też tematów poważniejszych takich jak walka z bezpłodnością czy homofobia.
Świetnie się bawiłam poznając tę fabułę, a całość była zajmująca i żałuję tylko,że skończyła się tak szybko.