„Kacica” to opowieść o pewnej dziewczynce, która wprawdzie nie dostała się do szkoły teatralnej, ale okazało się, że będzie doskonałą operatorką śmierci.
Bizarnie i surrealistycznie, nieco filozoficznie, tak zupełnie „po czesku”. Toż to przecież groteskowa historia o ciężkiej i żmudnej pracy kata we współczesnym świecie, a jednocześnie rozprawka o tym, jak to onegdaj u oprawców na zakładzie bywało (perełkami są te historyczne wstawki). Trzeba bowiem umieć zabijać humanitarnie, tak zupełnie po ludzku, po człowieczemu. Stąd nie mogą dziwić zajęcia z egzekucji w krajach rozwijających się i tortur wychowawczych (czyli więziennych), seminarium z łamania kołem, ćwiczenia ze strangulacji, z przygotowania szubienicy i samego skazanego, nauka o złamaniach kolanowych, zaciskaniu jąder i wykłady z prądu o wysokim napięciu (zainteresowanych odsyłam do całorocznego planu nauczania na końcu książki).
„Czarna powieść”, makabryczna „powieść crazy” (jak opisuje ją M.Szczygieł), a to dlatego, że trochę w niej ze Szwejka, a trochę z „Lolity” Nabokova. Główna bohaterka, która, jeśli się nie mylę, wypowiada może z jedno zdanie, staje się podmiotem obsesyjnej namiętności i to nie tylko towarzyszących jej uczniów, ale również – o zgrozo – podstarzałych mistrzów dziedziny wyjątkowej, której skrupulatnie i z pomyślunkiem nauczają. W tle – totalitarne państwo i oddani mu na zabój funkcjonariusze, nieporadni profesorowie i ich rozkochane, rozpalone do białości żony, które bardz...