Kocham Grecję - to jest mój kraj. Moje serce ulokowane jest gdzieś między Olimpem, a Mani... Tym bardziej chciałam znaleźć choć jednego współczesnego autora (autorkę) grecką. Abstrahując w ogóle od kolebki kultury, od mnogości ojców filozofii, historii, archeologii, zakładałam, że skoro nawet kraje nieuznane przez Europejską wspólnotę, jak Abchazja, Kosovo czy Kurdystan, mają swoich autorów, to Grecja też na pewno ma. Liczyłam na mnogość kryminałów, powieści historycznych, a nawet romansów... No i tu popełniłam błąd w założeniu...
Oprócz Kazanthakisa (autora Greka Zorby) niewiele jest dostępnych współczesnych autorów greckich. (mówię o tłumaczonych, gdyż moja znajomość greckiego ogranicza się do "czytam, piszę, nie rozumiem"). Dostałam niegdyś niewielką książeczkę "zabójcza hipoteza" - grecką, współczesną powieść. Była OK, ale tylko OK, zatem kiedy udało mi się "dopaść" serię noszącą nazwę "Greckie Klimaty", pomyślałam... uff, w końcu znalazłam.
No i pech chciał, że zaczęłam od Judasza...
Od razu się przyznam, że dotarłam mniej więcej do 1/3 i odłożyłam na kiedy indziej (święty-nigdy). Rozpaczliwe czytadło, którego jedynym plusem jest dość niezłe pióro autorki (tłumaczki?). Czyta się... tak dokładnie - czyta się ... może nawet i nieźle, tylko że ani człowiek nic z tej powieści nie wynosi, ani nie widzi w niej sensu, ani nie zżywa się z bohaterami - no po prostu nic.
Gdybyż chociaż akcja chciała się toczyć w jakimś ładnym otoczeniu (greckim ...