Świeżo po rozwodzie i z całą organizacją Jheregów na karku, Vlad Taltos decyduje się ukrywać u swoich krewnych w odległym Fenario. Wie o nich jedynie, że zwą się Merss i mieszkają w miasteczku Burz utrzymującej się z wytwórstwa papieru.
Z początku Burz nie wydaje się być takim złym miejscem, choć młyn do papieru cuchnie jak diabli. Im dłużej jednak tam przebywa, tym dziwniejsze się ono staje. Nikt nie wie, gdzie są jego krewni. Na wspomnienie nazwiska Merss, miejscowi wydają chowają głowy. Każde miasto w Fenarian winno mieć swoją czarownicę, lecz w Burz nie ma po niej śladu. Gildia zaś, mająca ochraniać rzemieślników i kupców jest opresyjną, wszechpotężną organizacją do której nie dostałby się żaden kupiec.
Znikąd przychodzi najgorsze. Będąc w ukryciu, nie mając za swoimi plecami lojalnej sobie organizacji i daleko od Draegary, Vlad musi wystawić na próbę swe zdolności dedukcji wśród swoich, a jednak obcych ludzi.
Steven Brust dostarcza kolejnego emocjonującego dzieła w cyklu Vlad Taltos.