''Jeździec na niebie'' to zbiór opowiadań, znalazłam je w bibliotece i ucieszyłam się że jest to wydanie w świetnym tłumaczeniu Jerzego Krzysztonia.
Pierwsze osiem opowiadań tematycznie dotyczy wojny secesyjnej i to w jej ramach czytamy o różnych dziwnych zdarzeniach, o strzelbie która może w każdej chwili wypalić a człowiek jest unieruchomiony przez zwalony na niego dach budynku, o głuchoniemym chłopcu, który prowadził trupy żołnierzy do źródła, czy chociażby o tym jak trudno i ciężko jest ''dobić '' cierpiącego towarzysza i przyjaciela żołnierza dla którego już nie ma ratunku.
Następne po tych ośmiu, opowiadania są już ''cywilne'' ale wcale przez to nie mniej ciekawe. Autor wykazywał swoistą lekkość w posługiwaniu się piórem i rodzajem makabreski, obdarzając swoje opowiadania nawet czasami specyficznym rodzajem czarnego humoru (zwłaszcza końcowe cztery) Tutaj mamy spory wachlarz opowieści i naprawdę dużo pomysłowości która mnie pozytywnie zaskoczyła, było i o myślących maszynach i o oczach żmii które są w stanie zabić, chociaż żmija jest tylko dmuchaną zabawką, albo o melodii, właściwie arii z '' Rigoletta '' która powoduje samobójstwa, nie mogło też zabraknąć duchów które wychodzą z obrazu i energii jaką osoby zmarłe zostawiają w przedmiotach które kiedyś do nich należały.
Albo już na ''śmiesznie'' o ciotce Pacjencji , która miała czesaną krowę o imieniu Febe . Ale chyba najbardziej przypadło mi do gustu opowiadanie ''Pasterz Haita'', z którego to można si...