Dzisiaj przychodzę do Was z krótką, aczkolwiek niezwykle emocjonalną powieścią. Jest przesiąknięta tyloma uczuciami, że zarówno szczęście jak i ból głównej bohaterki, udzielają się czytelnikowi. Dla mnie to ważna pozycja z uwagi też na to, że to debiut Autorki z moich okolic. Zawsze takie pozycje traktuję jeszcze bardziej osobiście. Mam nadzieję, że dacie szansę tej historii, bo choć nie jest obszerna, niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. I zmusza każdego, kto chce poznać opowieść o Małgorzacie do mnóstwa przemyśleń. Bo jak ją ocenić? Co my byśmy zrobili? Pytań pojawia się wiele, a ta historia, choć fikcyjna, jest zwyczajnie życiowa.
Małgorzata zgubiła się w życiu. Wisienką na torcie jej pogmatwanych losów jest kryzys małżeński. Przekroczyła już czwartą dekadę życia, więc teoretycznie powinna mieć tą swoją codzienność poukładaną. Nic bardziej mylnego, w końcu kto powiedział, że w pewnym wieku wszystko już powinno iść gładko. Błądzić można całe życie i tylko od nas zależy czy zechcemy się odnaleźć. Tak samo serce można złamać komuś w każdym wieku. Jak bardzo nieodpowiedzialne decyzje innych ludzi mogą wpłynąć na nas samych? Często zbyt mocno, tak jak w przypadku Małgosi. Opisywane w tej historii jej przeszło 3 lata życia są sinusoidą, podróżą między wzlotami i upadkami, choć ze smutkiem muszę stwierdzić, że więcej jednak przytrafiło jej się upadków. Aczkolwiek najważniejsze jest, by za pomocą wszelkich dostępnych środków, poradzić sobie z własnymi upadkam...