Książka ma dość nietypowy tytuł, więc oprócz opisu wydawcy nie wiedziałam, co znajdę w środku. Czy ta lektura mnie porwała? O czym możemy przeczytać w środku ? Zapraszam do zapoznania się z moimi odczuciami.
Zacznijmy od tego, że publikacja ta jest zbiorem opowiadań. Znajdziemy tutaj 14 różnych historii, w których głównymi bohaterami są uchodźcy z Laosu. Możemy przeczytać tutaj między innymi o starszej kobiecie i młodym mężczyźnie i łączącej ich intymnej relacji. O byłym bokserze, który aktualnie zajmuje się malowaniem paznokci czy o pracy matki i córki, jaką jest łapanie dżdżownic. Każda z tych opowieści jest pełna tęsknoty za krajem ojczystym, oraz próbą odnalezienia się w zupełnie nowej dla nich rzeczywistości. Wszyscy ci ludzie uczą się żyć w nowym dla nich świecie. Znaleźć pracę i po prostu przetrwać. Każda z tych opowieści, jest niezależną historią. Jedynym elementem wspólnym, są właśnie dawni mieszkańcy Laosu. W opowiadaniach znajdziemy bijącą tęsknotę za ojczyzną, za narodowymi potrawami, za rodziną. Jednym z niewątpliwie wielkich powodów do radości jest napotkanie kogoś, kto również posługuje się laotańskim językiem. Zbiór ten ukazuje nam, z czym Ci ludzie musieli się zmierzyć, oraz jakie wspomnienia pozostawili za sobą.
Pełna tęsknoty, smutku i wyobcowania lektura. Porusza skłaniając czytelnika do refleksji. Pozwala na to, by pochylić się nad losem Laotańczyków. Zrozumieć, że to, co dla nas jest normalne, dla nich jest zupełnie nowe. Ciekawa p...