Inspiracją tej książki stał się pogrzebany w szufladzie z powodu cenzury stary maszynopis sprzed trzydziestu lat.
– Cześć pracy – przywitało mnie coś o nieokreślonej płci. Kobieta zgniótł mi rękę w stalowym uścisku i powiedział: Delegacja z terenu? Dawajcie chodźcie – i działaczka poszedł przodem, prowadząc mnie do kasy. Należy nadmienić, że „dawajcie" nie było wezwaniem do dania delegacji. „Dawajcie” było uniwersalnym słowem posiłkowym, różniącym się jednak od innych słów posiłkowych tym, że umieszczane było w miejscach zupełnie zbytecznych, na ogół przed każdym czasownikiem, który i tak dałby sobie radę bez posiłków. „Dawajcie chodźcie”, „dawajcie wejdźcie”, „dawajcie weźcie” czy „dawajcie dajcie”. (fragment książki)