Od jakiegoś czasu znowu wycieram znajome zimne kąty. Znowu jestem w drodze, ale nie o tym będę mówił. Żadnych krótkich ruchów dolnej połowy twarzy, nie tym razem, gdyż już na wstępie powinienem wyznać, że bycie w drodze leży w mojej naturze. Natury jednak lepiej do tej gry nie mieszać: tam, gdzie gram, wszyscy tylko donoszą piłki, a specyfika gry wymaga, żeby serwować jedynie to, co konieczne...