Poruszająca opowieść o tym, że miłość macierzyńska niejedno ma imię
Mówi się, że nie ma miłości silniejszej i piękniejszej niż macierzyńska. Że tylko ona może nadać prawdziwy sens życiu. Ale co zrobić, gdy upragniony moment, w którym dwoje kochających się ludzi zostaje rodzicami, nie nadchodzi, a każdy kolejny dzień jest pełen ogromnej tęsknoty i przypomina o tym, że wkrótce może być za późno?
Bohaterka „Innego początku” próbuje oswoić się z bolesną myślą, że nigdy nie będzie jej dane urodzić dziecka. I wtedy pojawia się słowo „adopcja”, a wraz z nim cała masa pytań. Czy to naprawdę jedyne rozwiązanie? Czy się uda? A co, jeśli nie?... To jedno słowo staje się początkiem długiej, niezwykle trudnej drogi. Drogi, podczas której co chwilę pojawiać się będą strach, niemoc i niepewność. A jednak na jej końcu czeka coś, o co warto zawalczyć... Nieopisana radość i spełnienie, jakie daje pojawienie się w życiu tego upragnionego Małego Człowieka, który jest dopełnieniem wszystkiego i swojego rodzaju ratunkiem. Poczucie, że daje się szczęście dziecku, które w swojej biologicznej rodzinie tego szczęścia zaznać nie mogło. I pewność, że to była ta właściwa droga.
Każda Rodzina ma swój standardowy początek: dwoje ludzi, ciąża, narodziny… Ty Synku urodziłeś się 30 sierpnia 2007 roku, a my niecały rok później, nie wiedząc o Tobie i o Twoim istnieniu, wiedzieliśmy w jakiś niewytłumaczalny sposób, że „Nasz początek” będzie trochę „inny” i że kiedyś będzie nam dane zostać Rodzicami. Twoimi Rodzicami.
Mówi się, że nie ma miłości silniejszej i piękniejszej niż macierzyńska. Że tylko ona może nadać prawdziwy sens życiu. Ale co zrobić, gdy upragniony moment, w którym dwoje kochających się ludzi zostaje rodzicami, nie nadchodzi, a każdy kolejny dzień jest pełen ogromnej tęsknoty i przypomina o tym, że wkrótce może być za późno?
Bohaterka „Innego początku” próbuje oswoić się z bolesną myślą, że nigdy nie będzie jej dane urodzić dziecka. I wtedy pojawia się słowo „adopcja”, a wraz z nim cała masa pytań. Czy to naprawdę jedyne rozwiązanie? Czy się uda? A co, jeśli nie?... To jedno słowo staje się początkiem długiej, niezwykle trudnej drogi. Drogi, podczas której co chwilę pojawiać się będą strach, niemoc i niepewność. A jednak na jej końcu czeka coś, o co warto zawalczyć... Nieopisana radość i spełnienie, jakie daje pojawienie się w życiu tego upragnionego Małego Człowieka, który jest dopełnieniem wszystkiego i swojego rodzaju ratunkiem. Poczucie, że daje się szczęście dziecku, które w swojej biologicznej rodzinie tego szczęścia zaznać nie mogło. I pewność, że to była ta właściwa droga.
Każda Rodzina ma swój standardowy początek: dwoje ludzi, ciąża, narodziny… Ty Synku urodziłeś się 30 sierpnia 2007 roku, a my niecały rok później, nie wiedząc o Tobie i o Twoim istnieniu, wiedzieliśmy w jakiś niewytłumaczalny sposób, że „Nasz początek” będzie trochę „inny” i że kiedyś będzie nam dane zostać Rodzicami. Twoimi Rodzicami.