Czy miłość w blasku reflektorów ma szanse na happy end?
Nienawidziłam Hayesa Chamberlaina.
Nie dlatego, że jako członek zespołu miał rzeszę fanek, a media śledziły każdy jego krok.
Nienawidziłam go za jego puszyste włosy, zniewalający uśmiech, zielone oczy, wydatne usta.
I za te jego nienaganne maniery, które onieśmielały każdego.
Gdy weszłam na plan nowego filmu i zobaczyłam, że Hayes stoi przede mną, momentalnie zabrakło mi słów. W mojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl: jak mam zagrać z nim w jednym filmie? Przecież on nawet nie jest aktorem! Nadal bolała mnie sytuacja sprzed trzech lat, ale byłam profesjonalistką i wiedziałam, że znajdę sposób, by nie dać tego po sobie poznać. Liczyła się tylko moja kariera. Żadne uczucia.
Światła. Kamera. Hollywood.
Witamy na planie "Infinity Falling".