Dwudziestoletnia Chizu przeprowadza się do Tokio. Dziewczyna ma dość ciągłego życia pod dyktando swojej matki. W stolicy Japonii wynajmuje pokój w niewielkim domu należącym do ponad siedemdziesięcioletniej pani Ginko. Chizu nie potrafi spojrzeć łaskawym okiem na seniorkę, bywa dla niej złośliwa, udziela jej sarkastycznych odpowiedzi, a w jej głowie cały czas krążą myśli o tym, ile jeszcze życia zostało Ginko. Tymczasem seniorka żyje pełnią życia i nie liczy czasu, jaki mógłby jej pozostać.
“Idealny czas na smuteczek” to dziwna książka. Nie piszę tego w negatywnym sensie, bardziej w kontekście interpretacyjnym. Nie jest to typowy azjatycki comfot book, który przytulasz do serca, przy którego czytaniu uśmiechasz się lub czerpiesz z niego same mądrości. To książka, której refleksje wyciągniesz na długo po skończeniu lektury, ale może się zdarzyć tak, że ich nie odnajdziesz i zostanie ona dla Ciebie powieścią o nietypowej relacji seniorki z dziewczyną, przed którą życie stoi otworem, a która absolutnie tego nie dostrzega.
A bezsprzecznie motyw relacji międzypokoleniowy jest tu bardzo silny i właściwie nim stoi ta powieść. Chizu to oschła, samolubna, nieumiejąca cieszyć się drobnymi rzeczami dziewczyna, która żyje tak, jak w jej oczach powinna żyć pani Ginko. Smutno, nostalgicznie, z pesymistycznym zacięciem. Seniorka nie jest dla niej osobą, która kiedyś też była młoda i za którą stoją radości, straty, doświadczenia. Ginko ...