Khaled Hosseini ma wyjątkowy dar opowiadania i poruszania ludzkich serc. Po wybitnym „Chłopcu z latawcem” i bardzo dobrym „1000 wspaniałych słońc” - Afganistan w nowej odsłonie. „I góry odpowiedziały echem” najmniej z tych trzech powieści przypadły mi do gustu, ale i tak jest to książka wartościowa i wyjątkowa. Gdybym nie czytała wcześniejszych pozycji Khaleda - byłabym od razu zachwycona bez zastrzeżeń. A tak porównując zaczęłam wydziwiać: że za dużo wątków, postaci, że łatwo się pogubić, oczekiwałam, jak w „Chłopcu…” ciągłych zaskoczeń i zwrotów akcji. Minął tydzień, przetrawiłam lekturę, uwolniłam głowę od czepialstwa.
Książka jest świetna, choć zupełnie inna niż poprzednie. Autor miał taką koncepcję: 10 rozdziałów, 10 opowieści o życiu Afgańczyków i Afganek, 10 różnych narratorów. Głównym bohaterem powieści jest kraj i jego mieszkańcy oraz ich życie i losy na obczyźnie. Patrzymy na Afganistan oczami rdzennych Afgańczyków z różnych warstw społecznych, a więc z bardzo różnych punktów widzenia. Na ich perypetie, dramaty, odczucia, radości i smutki, marzenia, trudne decyzje. I z tych pojedynczych epizodów wyłania się prawdziwy obraz Afganistanu w XX wieku.
Na okrasę, ku refleksji i do rozstrzygnięcia ponadczasowe i ponadterytorialne dylematy. Czy podejmowanie drastycznych decyzji w imię dobra dziecka jest usprawiedliwione i jak daleko się można posunąć? Jak bardzo ważne jest poczucie własnej tożsamości i znajomości własnych korzeni? Nie ma co czeka...