Karolina, która całe życia poświęciła i podporządkowała mężowi zostaje przez niego porzucona. Wraca do swojej rodzinnej wsi na Mazurach, gdzie umiera jej ulubiona nauczycielka i mentorka, a jej ostatnią prośbą jest, aby Karolina objęła po niej etat i zaczęła nauczać w pobliskiej szkole. Odwiedzając swojego ukochanego ojca na cmentarzu poznaje Mateusza, właściciela zakładu pogrzebowego. Na początku czuje do niego niechęć, ale powoli, z biegiem czasu zmienia opinię o mężczyźnie.
Zaskakujące jak szybko i łatwo niektórzy potrafią porzucić swoich małżonków.
Wiejski klimat jest widoczny szczególnie w wypowiedziach bohaterów i szczerze mówiąc nie bardzo mi się spodobał, nie mogłam się do tego przekonać. Gryzło mi się to z nowoczesnym narratorem. Najbardziej spodobały mi się tytułowe historie od końca, przedstawiały piękne, wzruszające, a czasami rozbawiające przygody właściciela domu pogrzebowego, jak i jego klientów.
Nie rozumiałam często zachowania Karoliny, szczególnie jej początkowej niechęci do Mateusza, która wzięła się znikąd.
Lubię czytać książki które poruszają cięższe tematy i ta również posiada tę cechę. Znajdziemy tutaj ogrom żałoby, cierpienia, zdrady, rozwody czy popularną zazdrość. Nie poczułam żadnej więzi z jakimkolwiek z bohaterów. Jest to lekka opowieść, nie czułam przy niej zbyt wielu emocji, nie wciągała na długie godziny i często ją odkładałam na potem.
Puen...