Pamiętnik lady Izabeli Trent jest niestety dokładnie tym, czym zwykle bywają pamiętniki starszych pań o wysokim mniemaniu o sobie. Zawiera skrótowy opis początkowych etapów życiorysu i kariery znanej badaczki smoków, wzorowany na historiach dawnych arystokratycznych naukowców i podróżników, przekonanych zarówno o niezwykłej doniosłości swoich dokonań jak i mających w pogardzie wszystkich niearystokratów. Opisy dzieciństwa, wczesnej młodości i małżeństwa są wstępem do szerzej opisanej kroniki pierwszej wyprawy naukowo-badawczej Izabeli, która wypełnia drugą połowę książki.
Akcja powieści dzieje się w fikcyjnym kraju, wzorowanym na Anglii z początków XIX wieku, sąsiadującym z równie fikcyjnymi państwami, odpowiadającymi mniej więcej dawnej Europie. Głównym elementem odróżniającym środowisko przyrodnicze powieściowego świata od rzeczywistości jest występowanie w nim licznych odmian smoków, poczynając od odwadopodobnych maleństw zwanych iskrzykami a kończąc (przynajmniej w tym tomie) na całkiem solidnych, latających gadach, zdolnych włączyć do swojego jadłospisu duże zwierzęta i ludzi. Główną bohaterkę poznajemy jako dziecko pasjonujące się kolekcjonowaniem konserwowanych trupów iskrzyków i z zapałem dokonujące amatorskiego wypruwania cuchnących flaków z truchła świeżo padłego ptaka. Jej wisceralne zainteresowania są przedmiotem troski rodziny, wynikającej naturalnie z obaw co do możliwego kontrastu pomiędzy nietypowym hobby Izabeli a tradycyjnym wizerunkiem spolegliwej damy, koncentrującej się na spektakularnym zamążpójściu i piciu herbatek. Opisy polowania na męża nie dorównują żarliwością opisom głodu smoczej wiedzy bohaterki i na szczęście są krótkie, podobnie zresztą jak ledwo wspomniana rodzinna tragedia dotykająca Izabelę i jej męża, Jacoba, wkrótce po ślubie. Autorka i lady Trent koncentrują się prawie wyłącznie na dwóch wątkach - martyrologicznych próbach emancypacji Izabeli w świecie, w którym kobieta-naukowiec jest zjawiskiem równie niepospolitym jak uczciwy polityk i trudnym do zniesienia dla większości dominujących samców (sorry, arystokratów) oraz poszukiwaniu wiedzy o smokach wszelkimi dostępnymi sposobami. Naukowa pasja i walka o zmianę przypisanej sobie roli społecznej dziwnie kontrastują z dość pogardliwym stosunkiem Izabeli do niearystokratów, który podważa jej zdolność do wyciągania wniosków przez analogię. Wszystko to jest dość kuriozalną mieszanką, niewiele oferującą czytelnikowi oprócz egzaltacji, nudy i babrania się w trupach. Dopiero trzecia część książki jest nieco ciekawsza, gdyż kładzie większy nacisk na akcję i przygodę, chociaż formuła pamiętnika psuje dramatyzm wydarzeń. Trudno przecież przejąć się smoczymi i innymi zagrożeniami skoro wiadomo, że szacowna lady dożyje późnej starości, napisze przynajmniej jeszcze cztery następne tomy swoich wspomnień a ewentualne nieszczęścia mogą spotkać jedynie jej towarzyszy. Cena spełnienia marzeń bohaterki okazuje się w książce dość wysoka, ale Izabela zupełnie nie wygląda na przejętą, co słabo pasuje do jej innych zachowań.
Nie mogę napisać że ta książką mnie zaciekawiła - liniowa, dość nudna fabuła z wątpliwymi, myśliwsko-preparatorskimi atrakcjami, które wzbudzać mogą głównie obrzydzenie (także u takich hipokrytów jak ja - w końcu nie jestem wegetarianinem a mimo to opisy obdzierania trucheł ze skóry nie wywołują u mnie zachwytu równego zachwytowi nad kotletami drobiowymi z czarnuszką i sezamem) oraz zagadka, której rozwiązanie okazuje się mocno przyziemne, to naprawdę zbyt mało by zostać fanem autorki. Jeśli ktoś łudził się, że jest to książka fantasy o smokach, również się rozczaruje. Smoki występują w powieście epizodycznie i nie odgrywają żadnej istotnej roli w fabule.
Podsumowanie. Nie jest to kompletna strata czasu, ostatnie 140 stron da się czytać z pewnym zainteresowaniem, chociaż samo zakończenie rozczarowuje. Być może następne tomy będą ciekawsze, ale ten pierwszy mało skutecznie zachęca do ich kupowania. Narracja irytuje nieustannymi autocytatami i ironicznymi wtrąceniami starej belferki, przekonanej o własnej wyższości intelektualnej. Akcja wlecze się i nie zawiera żadnych zaskoczeń. Na szczęście to tylko 357 stron, więc można wytrzymać, ale jeśli w założeniach autorki miało to być przygodowe fantasy to trzeba uznać, że nie odniosła ona sukcesu.