Życie Gucia i Lutki toczy się zwykłym utartym torem, aż do chwili, gdy w przydomowym ogródku ląduje najprawdziwszy kosmita! Przybysz okazuje się bardzo sympatyczny i pokojowo nastawiony. Bohaterowie chcą pomóc mu w powrocie do domu, jednak ukrycie przed dorosłymi obecności zielonej osoby ze sterczącymi czułkami nie jest łatwym zadaniem...
"- Ciężkie to? - spytał doktor i ujął Dumpiego pod pachy, usiłując go podnieść. - Ojej... Co to...?! Ratunku!!! Odskoczył przestraszony, wybałuszając oczy na Dumpiego (...). - To się rusza!!! - krzyczał doktor, w panice biegając po pokoju. - Mój Boże, to żyje...!!! (...) - Co się rusza? - spytała z dobrze odegranym zdumieniem Lutka, która zrozumiała tymczasem, że nie mają z Guciem już nic do stracenia, i postanowiła zagrać va banque. Panie doktorze, czy pan się dobrze czuje? - Czy ja się dobrze czuję...! - wrzasnął doktor Purchawko, podbiegając do Lutki i szarpiąc ją za ramiona. - To zielone, było tutaj, nie ma, uciekło!!! - Jakie znowu zielone? - spytała Lutka ostrożnie, uwalniając się z uścisku doktora. - Pan tu coś widział? Doktor zamarł i zapatrzył się w nią z bolesnym osłupieniem. Gucio ostrożnie otworzył oczy. - Dziewczynko - szepnął zamierającym głosem doktor Purchawko. - Co tu się dzieje...?"
"- Ciężkie to? - spytał doktor i ujął Dumpiego pod pachy, usiłując go podnieść. - Ojej... Co to...?! Ratunku!!! Odskoczył przestraszony, wybałuszając oczy na Dumpiego (...). - To się rusza!!! - krzyczał doktor, w panice biegając po pokoju. - Mój Boże, to żyje...!!! (...) - Co się rusza? - spytała z dobrze odegranym zdumieniem Lutka, która zrozumiała tymczasem, że nie mają z Guciem już nic do stracenia, i postanowiła zagrać va banque. Panie doktorze, czy pan się dobrze czuje? - Czy ja się dobrze czuję...! - wrzasnął doktor Purchawko, podbiegając do Lutki i szarpiąc ją za ramiona. - To zielone, było tutaj, nie ma, uciekło!!! - Jakie znowu zielone? - spytała Lutka ostrożnie, uwalniając się z uścisku doktora. - Pan tu coś widział? Doktor zamarł i zapatrzył się w nią z bolesnym osłupieniem. Gucio ostrożnie otworzył oczy. - Dziewczynko - szepnął zamierającym głosem doktor Purchawko. - Co tu się dzieje...?"