Recenzja
"Hebe" - 4 tom serii Boginie
Klaudia Leszczyńska
8/10
Na początek chciałabym podkreślić, iż mimo że mamy tu do czynienia z 4 tomem serii to spokojnie można go czytać bez znajomości poprzednich tomów. Absolutnie w niczym to nie przeszkadza.
A teraz przejdźmy do "Hebe".
Tytułowa Hebe, bogini młodości i witalności zostaje postawiona przed faktem poślubienia Heraklesa, swojego brata. Nie chcąc wypełnić narzuconej przez jej matkę woli, Hebe decyduje się uciec z Olimpu do świata ziemskiego. Z pomocą sióstr, Eris, Nemezis i Afrodyty dostosowuje się do życia wśród ludzi. Tam też poznaje Henrego, przystojnego weterynarza, któremu i ona nie jest obojętna.
Czy Hebe ma szansę być szczęśliwa, czy może jej boskie życie w końcu da o sobie znać?
Jest to coś zupełnie innego, od tego co dotychczas miałam przyjemność czytać spod pióra Klaudii. Przyznam, że spodziewałam się tu lajtowej uroczej i romantycznej historii, a tymczasem dostałam coś więcej.
Klaudia stworzyła interesującą, nietuzinkową, pozbawioną schematów powieść.
Niejednokrotnie zostałam tu zaskoczona. Sama relacja między Hebe a Henrym była zaskakujaca. Totalnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, i jak dla mnie to było dobre posunięcie, bo dzięki temu jest nieprzewidywalne. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć jakie będzie zakończenie, dlatego też to oczekiwanie związane z tym jaki będzie finał jest jeszcze bardziej ekscytujące.
Mitologia grecka pokazana w zupełnie inny sposób. Klaudia w swój jedyny i nie powtarzalny sposób pokazała ją tak, że nawet jeśli niespecjalnie jest się fanem mitologicznych klimatów, to tu czyta się o niej z przyjemnością.
Znajdziecie tu wiele zwrotów akcji, knucia i intryg, jest wiele zabawnych momentów, takich które będą wzruszać, takich które sprawią, że będziecie odczuwać złość, ale będzie też wiele sytuacji pełnych empatii, silnych uczuć i pragnienia bycia kochaną i potrzebną.
Dodatkowo w bardzo realistyczny sposób pokazany został tu temat zielarstwa i tych wszystkich mikstur, kremów i innych specyfików. No ale nie ma się co dziwić, w końcu Klaudia z racji swojego zawodu wiedziała o czym pisze i rozumiem dlaczego właśnie jej przypadło w roli napisanie o Hebe.
Historia bogini Hebe to nie tylko retteling mitologii, to nie tylko romantasy, to historia o poszukiwaniu miejsca dla siebie, o potrzebie być ważnym i poczuciu bycia potrzebnym innym, to historia o chęci zaznania szczęścia, znalezieniu tej jedynej, pięknej miłości, po prostu bycia przez kogoś kochanym.
A dzięki lekkiemu stylowi jakim posługuje się Klaudia, przez tą książkę się płynie i nawet nie zdajesz sobie sprawy, kiedy docierasz na koniec książki.
Jedynie czego mi zabrakło, to chociaż kilku króciutkich rozdziałów z perspektywy Henrego. Bardzo mnie ciekawiło jakie myśli pojawiły się w jego głowie gdy pierwszy raz zobaczył Hebe 🤭
Poza tym nie mam jej nic do zarzucenia, bo jak zawsze spędziłam przyjemnie czas w kolejnym wykreowanym przez Klaudię powieści.
Więc jeśli lubicie rettelingi, romantasy z ciekawym wątkiem romantycznym, jeśli lubice nietuzinkowe powieści to "Hebe" jest właśnie dla Was.
Polecam 💜