„… człowiek myśli o jutrze, a dzisiaj przepływa mu przez palce.”
Po książkę Daniela Muniowskiego sięgnęłam z ciekawości. Znany youtuber, który na co dzień innym poleca coś do czytania pokusił się o bycie autorem? Cóż, byłam ciekawa, co autor ma do powiedzenia.
Fabuła tej opowieści nie jest skomplikowana. Gdybyśmy w punktach mieli przedstawić zarys książki, to byłoby standardowo. Ale …. Autor postanowił pokazać nam kawałek świata youtuberów, w którym liczą się klikający i oglądający dany kanał. Pokazał niuanse, dzięki którym można w sieci odnieść sukces. Ale z drugiej strony pokazał również, jak krucha potrafi być ta sława, która choć dobrze wykreowana, może runąć w przeciągu kilku chwil. Bo okazuje się, że bycie influencerem, to nie tylko odcinanie kuponów od sławy, ale też ogrom pracy i wyrzeczeń, które twórca wkłada w swoje dzieło. I jest to praca jak każda inna, choć nie na etacie, ale również zasługuje na szacunek i uznanie.
Maciek jest weterynarzem, który nie ma szczęścia do kobiet. Właściwie to trochę z niego taka „mamałyga”, bo sam nie wie, czego od życia chce i niewiele rzeczy cieszy go na co dzień. Już od pierwszych stron ma się ochotę kopnąć go w tyłek, aby w końcu na coś się zdecydował. Aneta z kolei żyje marzeniami, wokół których zbudowała swój własny fort i nikogo do siebie nie dopuszcza. Tych dwoje połączy przypadek, a właściwie niemal wspólny adres zamieszkania. Aneta pokaże Maćkow...