"Biała Dama: Kto jeszcze pragnie zabrać głos? Widzę, że nasz drogi Utopiec podnosi dwa palce... Utopiec: Ja też w sprawie kwatery, ale własnej. Jak wiadomo, mieszkam od kilku dni w mulistym stawie, oddalonym stąd o cztery kilometry, i na zebrania dojeżdżam autobusem PKS-u. Jest to o tyle niedogodne, że za każdym razem dochodzi do awantury z konduktorem, który krzyczy na mnie, że wnoszę do autobusu muł i zapach zgnilizny. Poza tym nie zawsze mogę dostać się do autobusu, zwłaszcza w niedzielę, kiedy wielu turystów wyrusza na zwiedzanie wiśnickiego zamku.
Bazyliszek: A nie próbowałeś autostopu?"
Problemy straszydłowego świata.
Na czartowski rozkaz w zamku w Wiśniczu organizowany jest Wielki Zlot upiorów, diabłów, czarownic i innych straszydeł maści wszelakiej. Maszkary tłumnie zjawiają się na tę wspaniałą imprezę obejmującą takie atrakcje jak: pokaz tańca szkieletów, wykonanie arii z opery Moniuszki "Straszny dwór", a dla upiornych miłośników cięższej nuty wystąpi Zespół Mocnego Uderzenia Lucyper-Combo. Pełen wypas. Przy okazji można również zaplanować działania w czynie społecznym - czarownice uzupełnią niedobór taksówek, a utopce będą pomagać w nawadnianiu ogródków. Niech żyje Spółdzielnia Pracy i Usług "Straszydło".
Książka wpadła mi w ręce później niż przygody profesora Gąbki, ale również mnie rozbawiła. Stanisław Pagaczewski miał odpowiadające mi poczucie humoru, może kiedyś si...