"Golimistrz" to powieść science fiction autorstwa Bohdana Waszkiewicza.
Golimistrz na co dzień jest szanowanym golibrodą, który nie może narzekać na brak klientów, jednak pod osłoną nocy staje się człowiekiem do zadań specjalnych, które zleca mu osobiście sam król. Właśnie ta druga twarz przysporzy mu wiele przygód. Jeden człowiek, dwie twarze...
"Golimistrz" to historia z pogranicza science fiction i fantasy, osadzona w czasach średniowiecza. Moje pierwsze skojarzenie, które pojawiło się w głowie, gdy zagłębiłam się w tą historie - to kraina baśni Andersen tylko, że tak wersji hard z mrocznym klimatem i śmiercią na talerzu. Choć na początku byłam sceptycznie nastawiona (chyba przez te odległe czasy) to z każdą przeczytaną stroną utwierdzałam się w tym, że ta książka jest po porostu niezła, a te krótkie historyjki naprawdę wciągają. Wspomniany tytuł to nic innego jak zbiór opowiadać o przygodach Golimistrza, ale gdy przypatrzymy się temu bliżej to odkrywamy, że te wszystkie opowiadania wiążą się ze sobą, tworząc jedną spójną historie. A sam Golimistrz to człowiek zagadka - trudno go rozgryźć, chwilami przejawia dobre serce, a zaraz potem podcina Ci gardło. Zawsze znajdzie dobry plan, aby rozprawić się ze swoim przeciwnikiem, a do tego ma predyspozycje do tytułu "średniowiecznego MacGyvera". Nie sposób go nie lubić, choć bywa gruboskórny. Mogę się mylić, ale to chyba debiutancka książka autora, który co prawda ma w swoim dorobku kilka opowiadań w wydanych w różnych zbiorach🤔 ale muszę przyznać, że autor ma ciekawy styl i wyczuwam tu taką nutkę "zachodu", czyli gdyby ktoś mi powiedział, że to zagraniczny autor to bez zastanowienia bym mu uwierzyła. Szczerze nie miałabym nic przeciwko, gdy w przyszłości pojawiła się kontynuacja przygód golibrody, bo to naprawdę dobra propozycja czytelnicza, po którą warto sięgnąć do czego Was zresztą zachęcam.