Opinie na podstawie lektury wersji oryginalnej.
Drugi tom cyklu B. McClellana "Bogowie krwi i prochu" to bezpośrednia kontynuacja militarno-przygodowej powieści "Grzechy Imperium" (Sins of the Empire), ze znanym z pierwszego tomu i z jeszcze wcześniejszej "Trylogii Magów Prochowych" zestawem bohaterów. Głównym wątkiem fabuły jest inwazja imperium Dynize na kontynent Fatrasty, na którym ludzie z Adro (miejsce akcji poprzedniej trylogii) nieopatrznie założyli swoje kolonie. Generał Vlora dowodzi swoimi najemnymi wojskami oraz organizuje gigantyczną ewakuację uchodźców ze stolicy w głąb lądu, oczekując w każdej chwili pościgu i ataku sił imperium.
Książka cierpi na typowe przypadłości dolegające zwykle drugim tomom trylogii i nie przybliża czytelników ani o krok do rozwiązania zagadki boskich artefaktów, które pojawiły się w pierwszym tomie i wydają się być najistotniejszym problemem z jakim muszą zmierzyć się bohaterowie. Autor utrudnia swoim postaciom życie rozdmuchując poboczne wątki i stosując bezsensowne rozwiązania, jak np. wsadzenie do paki głównego bohatera, który siedzi tam nie wiadomo po co tygodniami, chociaż mógłby w każdej chwili wydostać się na wolność. Autor potrafi pisać zwięźle i sprawnie, przez co takie opóźniacze i potykacze fabularne sprawiają wrażenie celowej dywersji i powodują, że akcja powieści drepce w miejscu.
Drugim powodem stosunkowo niskiej oceny tej książki jest jej wtórność. McClellan gra dokładnie takimi samymi kart...