No i mamy początek książki, który bez żadnego wprowadzenia po prostu się zaczyna. Gra się toczy o bardzo wysoką stawkę. Jedna z osób przedobrzyła ze swoim zadaniem skazując innych na pozbawienie tlenu. Teraz bohaterzy zastanawiają się nad sprawiedliwą karą.
,,Niech tak będzie. Przekaż ludziom, że kara zostanie wymierzona jutro w południe- zdecydował, gestem nakazując im opuszczenie gabinetu".
Przyznam, że kara była bardzo dotkliwa i bolesna. Jednak zaraz po jej długim odbyciu Gildia bardzo chciała powrócić do dawnych zwyczajów i pracy. Licząc na pozytywne zakończenie jej prośby, dostała coś, co z daleka pachniało jej spiskiem. Kiedy jednak zaznajomiła się z obiektem, coś znacznie silniejszego stanęło jej na drodze. Z pewnością nie tego się po sobie spodziewała. A będzie to dopiero początek wielkiego toku zdarzeń, których nie byłam w stanie przewidzieć.
Co do samej książki, to opisana historia naprawdę potrafi wciągnąć. Napisana może nieco sztywnym stylem, jakbyśmy mieli odczuć, że tu nie ma miejsca na spoufalanie. Tutaj każdy błąd ma swoją cenę bez względu na to kim dla skazanego jest rządzący. Również Gildia ma dwie twarze. Jedną porównałabym do wredniej królowej mroku, która zamiast serca ma kamień, a rozkazy są jej priorytetem. Druga natura jest cieplejsza, pragnąca spokoju i powrotu do normalnego życia. Za wszelką cenę pragnie odnaleźć brata i nie spocznie, póki do nie odnajdzie. Jest bardzo inteligentna i lubi rozwiązywać tajemnice, lecz tylko ...