" Gdybyś nie istniała " ~ K. Małecka
(współpraca reklamowa z wydawnictwem)
Dziś przychodzę do Was z książką, która rozczuliła mnie, zachwyciła i poniekąd pokonała. Nie jestem w stanie Wam opisać co czułam, gdy czytałam o stracie miłości, małej dziewczynce pozbawionej mamy i kobiecie, która pragnęła być tą jedyną. Musicie sami ją przeczytać.
[...] Nigdy nie zapomnę zatroskanego kobiecego głosu informującego mnie o tym, co się wydarzyło. Stałem jak sparaliżowany, gapiłem się w przestrzeń, a obraz przed oczami zaczął się rozmazywać. Czułem, jak grunt usuwa mi się spod stóp, jakby ktoś jednym ruchem wyrwał mi serce z piersi. Ta chwila zniszczyła wszystko.
▪️Strata
▪️Rezolutna pięciolatka
▪️Samotny ojciec
[...] Miałem żal do świata, bo po tym, jak odeszła, nadal istniał, choć dla mnie przepadł bezpowrotnie.
▪️ Recenzja ▪️
Zacznę dosyć nietypowo bo od podziękowań. Chciałabym ogromnie i z całego serca podziękować autorce za zaufanie jakim mnie obdarzyła powierzając w moje ręce "Gdybyś nie istniała". Odkąd pierwszy raz sięgnęłam po książkę Kasi wiedziałam, że chce więcej. Jej historie mnie niejednokrotnie rozpalały, zachwycały i smuciły. Szansa dołączenia do jej zespołu przy tej premierze i to do tak emocjonującej książki to niesamowite uczucie. Dziękuję.
"Gdybyś nie istniała" jest historią, która nie pędzi, wręcz przeciwnie - skupia się na każdym detalu, emocji i geście. Autorka buduję napięcie od pierwszych zdań przez co tak łatwo można się wczuć w emocje mężczyzny, który w jednej chwili stracił wszystko. Mimo iż nie jestem jeszcze mamą, nie wyobrażam sobie zamienić się z nim miejscami. To co czuła ta mała dziewczynka jest strasznie przykre, a forma w jakiej zostało to przedstawione łapie za serce. Wydarzenia, które miałam okazję czytać nie są spektakularnie zaskakujące, ale nie oto chodzi w tej książce. Myślę, że sama informacja o tragicznej śmierci żony, matki to wystarczające zaskoczenie. Mężczyzna mimo młodego wieku, bo nie oszukujmy się dziś nie każdy dwudziestosześciolatek jest tak samo odpowiedzialny jak kiedyś, musiał odnaleźć się w nowej sytuacji i mimo przeciwieństw losu walczyć o siebie i córkę, o lepsze jutro. Możecie domyślać się tylko jak bardzo było to dla niego trudne, co podkreślam, możemy przeżywać krok po kroku w trakcie czytania książki.
Nie chce zagłębiać się w szczegóły bo uważam, że musicie przeżyć to sami, ale powiem Wam, że ta książka nie jest tylko smutna, ona dostarcza również całkiem dużo humoru i nadziei. Choć książka nie jest krótka, to nie skróciła bym jej w żadnym aspekcie.
Na koniec chciałabym poświęcić też chwilę Charlie, która wykazała się ogromnym sercem. Jej postać wcale nie jest słodka, bowiem dziewczyna potrafi pokazać charakterek. Podziwiałam jej podejście do Jose, cierpliwość do Masona i otwartość na nieznane. Jest to zdecydowanie postać, która mnie przyciągnęła swoją delikatnością, ale także wolą walki.
Jeśli szukacie niebanalnej pozycji o tym, że prawdziwe życie nie jest kolorowe, ale z każdego dołka da się odnaleźć coś dobrego to ta pozycja jest dla Was. I choć życie bywa nieprzewidywalna, a niekiedy nawet potrafi podciąć skrzydła pamiętajcie, że gdzieś na świecie jest ktoś kto mimo wszystko sprawi, że będzie cień szansy na lepsze jutro.