Po raz kolejny miałam przyjemność objąć patronatem powieść Courtney Walsh. Uwielbiam styl pisania autorki, który jest lekki i niezwykle obrazowy. Malownicza wyspa Nantucket gdzie dzieje się akcja powieści „Gdyby się nie wydarzyło” to miejsce, w którym chciałby się znaleźć każdy z nas. Dlatego dziękuję autorce, że za sprawą słów przelanych na papier pozwoliła mi to zrobić chociaż na chwilę.
Akcja powieści nie jest szybka, nie posiada także wielu zwrotów, a wręcz ciągnie się leniwie. Jednak gdy już poznamy historię Louisy, jej rodziny oraz przyjaciół to nie sposób się od niej oderwać. Autorka uświadamia nam jaką moc ma miłość nie tylko ta pomiędzy dwójką kochanków, ale i rodzinom czy najzwyczajniej przyjaciółmi. Cała fabuła jest naprawdę emocjonująca. Podczas jej czytania odczuwamy szczęście, niepewność, są momenty w których możemy się pośmiać, a wątek tajemnicy dodaje dreszczyku.
Sama kreacja bohaterów jest świetna. Bardzo szybko stają się oni naszymi przyjaciółmi, zaczynamy przeżywać wszystko co im się przytrafia, kibicujemy im, wspieramy ich i przede wszystkim pragniemy ich szczęścia. To takie postaci z krwi i kości, których chcielibyśmy spotkać w swoim życiu naprawdę.
„Gdyby się nie wydarzyło” to piękna powieść, która uświadamia nam, że miłość możemy odnaleźć wszędzie i daje nam nadzieję na lepsze jutro. Pozwala nam wierzyć, że miłość ta będzie w stanie przetrwać wiele. Jednak najważniejsze co przekazała nam na stronach swo...