Adam Przechrzta napisał bardzo przewrotną, awanturniczą powieść o powstaniu styczniowym. Stworzył historyczny traktat czy, jak to mówią, powieść idei a zarazem dał popis bujnej cyberpunkowej i alternatywnej science fiction rozgrywającej się w drugiej połowie XXII wieku. Przy czym, co najdziwniejsze, w jego książce powstania styczniowego praktycznie nie ma.
Nie ma, bo ono nie wybuchło, bo, by doń nie dopuścić, margrabia Wielopolski dokonał draństwa bardziej wymyślnego niż to, jakie znamy z naszej rzeczywistości. Nie było branki tylko coś gorszego – o tym wydarzeniu dyskutuje na początku powieści dwu Polaków na służbie cara, Czachowski i Różycki. Obaj mają predyspozycje jokerów – wyrazistych, zdeterminowanych, charyzmatycznych osobników mogących wpływać na historię. Pierwszy jest byłym buntownikiem z organizacji Niepodległa, który przeszedł na służbę caratu. Drugi musi odstąpić od spisku, dokonać podobnego wyboru albo zginie.