Reportaż jak reportaż, czytałam lepsze i bardziej poruszające, nawet tego samego autora, mniej chaotyczne, obszerniejsze i szerzej rozwijające poruszaną tematykę. Tyle że robotę robi tu zaskakujący i nieznany temat. Mało kto wie co się dzieje za murami i przede wszystkim mało kto się nad tym zastanawia. Wiemy jak funkcjonuje szpital, hotel, lotnisko, ba, nawet komisariat policji, ale mało kto z nas przekroczył bramy więzienia. Mamy wyobrażenie na czym polega praca pielęgniarek, nauczycieli, policjantów, ale o polskich strażnikach więziennych jako grupie zawodowej - niewiele. Dzięki książce otworzyły mi się oczy. Nie miałam pojęcia jak trudna i niebezpieczna jest praca klawisza. Że system więziennictwa nafaszerowany jest takimi absurdami, że procedury postępowania z więźniami ustanowione w dobrej wierze uniemożliwiają skuteczną pracę i doprowadzają do patologii. Za ich złamanie, nawet w dobrej wierze, strażnikowi grozi postępowanie dyscyplinarne, degradacja, wydalenie ze służby. Osadzeni odbywają karę, a to klawisze przeżywają stres i frustrację, muszą zważać na każdy gest i słowo, mają poczucie zagrożenia fizycznego i zdrowotnego, są odzierani z godności, bo ręce mają związane przepisami. To więźniowie mają mnóstwo praw i przywilejów, są roszczeniowi i ochoczo z nich korzystają. A klawisze? Ich zadanie to wytrzymać brud, smród, strach i poniżanie. Pilnować więźniów, utrzymać ich przy życiu, nawet wbrew nim samym. I nie podpaść przełożonym jakimś pochopnym działaniem pod wpływem chwili, gdy na przykład więzień celowo bryzga w twarz klawisza krwią, pluje na niego, znieważa, czy właśnie powiesił się w celi. Jak silnym człowiekiem trzeba być, by się nie poddać i wytrwać w zawodzie do emerytury. I tak żyć, żeby zawodowe frustracje i wypalenie nie wpływały na życie prywatne, na rodzinę, na radość życia.
Tak sobie myślę, więzienie to otoczony murami kawałek świata oderwany od rzeczywistości, taki mikrokosmos, gdzie izoluje się od społeczeństwa przestępców. I za te więzienne mury na lwią część dnia trafiają również klawisze. Jedni i drudzy są wówczas uwięzieni.
Mam w dalekiej rodzinie strażnika więziennego. Spotykam go co roku „u cioci na imieninach”. Oj, spojrzę na niego teraz innym okiem. Zakręcę się koło niego i sobie z nim pogadam. Jak będzie chciał mówić.