Co zrobilibyście, gdyby śmierć spotkała się z wami szybciej niż się tego spodziewaliście? Tylko… czy można się w ogóle spodziewać jej o danej porze dnia czy nocy? Czy świadomie możemy wybrać sobie datę, godzinę i… zadecydować o tym, jak to się stanie?
Czasem na pewno. Ale co jest dalej?
Wyobraźcie sobie sytuację. Budzicie się. Bo tak to sobie wyobrażam. Otwieracie oczy i co widzicie?
W książce Sanaka Hirragi, zmarły pojawia się w miejscu, o którym z pewnością nie pomyślałby, gdyby ktoś wcześniej go o to zapytał.
Studio fotograficzne. Pan Hirasaka, sympatycznie witający dusze.
Mężczyzna przekazuje przybywającym, plik zdjęć. Ale nie byle jakich zdjęć. To ujęcia KAŻDEGO dnia z życia zmarłego. Jeśli żyliście 60 lat, to otrzymujecie zestaw prawie 22 tys zdjęć.
Po co te wszystkie zdjęcia?
Żeby się dowiedzieć trzeba sięgnąć po książkę, bo daję Wam słowo - będziecie zadowoleni.
Lubię ten styl. Lekkie pióro, ciekawa fabuła. Przemyślenia o życiu.
Ja na samym końcu miałam problem z powstrzymaniem łez. To piękna książeczka i z pewnością jeśli ktoś poprosi o polecenie jakiejś, to będzie jedna z tych najlepszych.
„Przypomniała sobie. Tamto lato kiedy była jeszcze dzieckiem, ciągnęło się i ciągnęło, jakby miało trwać wiecznie. Jej ciało wypełniała po brzegi siła, miała wrażenie, że mogłaby bez końca biec tak drogą w dół”.