Do tej książki mam wyjątkowy stosunek, a to dlatego, że ponad dwa lata temu zostałam poproszona przez autorkę o przeczytanie wersji roboczej i krótkiej oceny odbioru powieści. Po raz pierwszy spróbowałam sił jako beta reader. To zupełnie inny rodzaj współpracy niż pisanie opinii i polecajek.
Ogromnie ucieszyłam się, kiedy niedawno autorka odezwała się do mnie ponownie z informacją, że jej powieść została wydana.
Tak oto prezentuje się debiut powieściowy Joanny Zimowskiej "Fenomen daty".
Okładka przyciąga, prawda?
Książka jest sporych rozmiarów, ale czyta się ją błyskawicznie.
Jest to kryminał psychologiczny rozpisany na cztery osoby. Przyznam, że pisanie w pierwszej osobie to duże wyzwanie, tym bardziej, że tu mamy, aż czterech bohaterów. Autorka postawiła sobie wysoką poprzeczkę.
W dniu swojego ślubu w brutalny sposób zostaje zamordowana Małgorzata, niedoszła żona Michała. W hotelu, w którym przebywała dziewczyna zostaje odnaleziony list, w którym Małgorzata oświadcza narzeczonemu, że ich związek był mistyfikacją, a porzucenie go przed ołtarzem to zemsta na nim za igranie z uczuciami innych dziewczyn.
Los chciał, że sprawa trafia do policjantki Joanny.
Joanna przed laty sama została porzucona przez narzeczonego w dniu swojego ślubu.Tym narzeczonym był właśnie Michał.
Kto zabił Małgorzatę i czy faktycznie to ona pozostawiła w hotelu list? Odpowiedzi kryją się na kartach powieści, a niektóre z nich mogą zaskoczyć.
...