"Fantastyczny Pan Lis" czyli opowieść dla dzieci o tym, że bycie złodziejem to fajna sprawa. Oczywiście jeżeli jest się lisem, bo posiadaczowi rudej kity można wiele wybaczyć, albo i nie...
Widziałam kiedyś film animowany "Fantastyczny Pan Lis", całkiem miło wspominam ten seans. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam tę książkę, jednak wtedy nie wiedziałam nic o twórczości autora. Od kilku dni z coraz większym niepokojem patrzyłam na tę króciutką opowieść, bo wiedziałam już, że może być kiepsko. Moje przewidywania sprawdziły się -ta historia również mi się nie podoba. Przepraszam bardzo - czego ma uczyć ta książka? Że człowiek, który pracuje na swoje utrzymanie jest zły (co to w ogóle za pomysł żeby w książce dla dzieci nazwać kogoś Gnojkiem?!), a lisek złodziejaszek jest dobry, bo kradnie dla swojej rodziny? Fantastyczny przykład daje ten lis, nie ma co.
Film również opowiada historię lisiej kradzieży, ale po pierwsze - to moim zdaniem nie jest film dla dzieci, a po drugie - opowiada inną historię, bardziej rozbudowaną, nie tak płaską jak w książce. Plan na skok prawie jak w "Ocean's Eleven: Ryzykowna gra" :)