Po powrocie do Los Angeles znalazłem tani hotel, tuż obok Hoom Street, zamknąłem się w pokoju i zacząłem pić Piłem, nie wychodząc nawet z łóżka, przez jakieś trzy czy cztery dni. We mogłem się przemóc, by wziąć do ręki gazetę z ofertami. Sama myśl o tym, że znowu znajdę się naprzeciw jakiegoś siedzącego za biurkiem faceta i będę ma musiał opowiadać, jak mi zależy na pracy, jakie mam nadzwyczajne kwalifikacje, była dla mnie nie do zniesienia. Powiem szczerze: byłem przerażony życiem, tym wszystkim, co człowiek zmuszony jest robić tylko po to, by mieć na jakąś strawę, kąt i odzienie. Dlatego wiośnie nie wstawałem z łóżka i piłem. Kiedy pijesz, ta świat nadal gdzieś tam sobie istnieje, ale przynajmniej na chwilę zdejmuje ci nogę z gardła.