Fabryka absolutu

Czasami opinie same mi się tworzą w głowie w trakcie czytania, a w przypadku "Fabryki absolutu" mam chaos, tylko garść wrażeń. Sam pomysł, że wynalaziono super wydajną metodę bezodpadowej produkcji energii w wyniku której uwalnia się do atmosfery niematerialny Absolut jest piękny. Tak ładnie łączy wiarę w postęp wiedzy i tęsknotę za metafizycznymi przeżyciami, cudem, poczuciem jedności ze światem i miłością. Podoba mi się. I ten Absolut, póki w małych ilościach, dawał ludziom dużo dobrego - przede wszystkich rozmiękcza twarde serca. Niestety, w nadmiarze powodował akty przemocy, których dopuszczali się ludzie wierzący, że ich wersja Boga jest jedyne i najprawdziwsza. "Absolut jest nieskończony. I w tym cała bieda. Każdy sobie z niego odmierzy po parę metrów i zdaje mu się, że to już cały Bóg." Do tego Absolut doprowadził do zupełnego załamania gospodarki, produkcji, handlu i systemu bankowego. Na koniec przez cały świat przetoczyła się światowa wojna religijna, zupełnie pozbawiona sensu walka wszystkich ideologii ze wszystkimi. Czyli sam pomysł oceniam wysoko - o ważnych sprawach pisać lekko, to jest sztuka.
Poza tym jakieś ambiwaletntne uczucia wzbudzały we mnie fragmnety jednoznacznie wskazujące, że "Fabryka" powstała przed II wojną światową, odnosiłam wrażenie, że autor pisał książkę w jakiejś epoce niewinności, przed czarną zarazą, która niebawem zalała Europę. A tu wszystkie kraje europejskie takie niegroźne się wydawały.

A za aktualnośc przesłania nalezy si...