RECENZJA „EWANGELIA DZIECIŃSTWA” LYDIA MILLET.
Dawno żadna książka nie zrobiła takiego spustoszenia w moim umyśle.
Początkowo pomyślałam - kurczę, okładka taka, że niekoniecznie od razu wzięłabym tę książkę do ręki, ale jak to mówią od wiek wieków „nie oceniaj książki po okładce” i tutaj to ma odzwierciedlenie.
Powiem więcej, gdy przeczyta się książkę ta okładka pasuje jak mało która.
Nie wiedziałam czego do końca się spodziewać, początek był taki sobie.
Wdrożenie się w świat przedstawiony przez kilka stron zdawał się nieosiągalny, ale brnęłam w to dalej.
Co tam się działo!
Pochłonęłam ją w ciągu kilku godzin.
Sytuacja tych dzieciaków, rodziców, huraganu… nie spodziewacie się na pewno takich obrotów sytuacji jakie tam były. Poważnie.
Nie żałuję ani sekundy na czytaniu tej książki.
Ostatnio mam wrażenie, że wpadają mi w ręce same perełki. Ta zdecydowanie taka jest. Nie twierdzę, że spodoba się każdemu, bo nie ma takiej jednej książki (śmiem tak twierdzić), która spodoba się wszystkim ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć i czuję, że ta, okaże się hitem.
Co do samej fabuły… jest idealna na rozmyślania i ponadczasowa. Problemy, wybory, sytuacje momentami abstrakcyjne lub kontrowersyjne wręcz mają swoje odbicie w życiu codziennym chyba każdego z nas. Nie twierdzę, że 1:1 ale łatwo przenieść te metafory na siebie. Bo co my byśmy zrobili w ta...