Mimo że tytuł pozostawia śladowe oznaki fabularne nie mogę przestać myśleć o pozycji, w której kompozycja oraz drgania narracyjne skutecznie pozwalają zapomnieć o banalnej historii wyciętej z kronik podróżnika z drugiego końca świata. Nie ma bodaj bardziej oklepanej historii niż ta, gdzie ojciec wyczekuje córki, która została wydalona z rodzinnego domu, a teraz wraca, by pogodzić się z cierpiącym staruszkiem, który katuje się wspomnieniami o zmarłej małżonce. W pobliżu kręci się przystojny młodzian, który uwodzi Kubankę, niewolnicy pracują dla białych panów, a gdzieś na bagnach chowa się czarnoksiężnik wyjęty z jakiejś baśni. Ujmuje prostotą i magią z kart voodoo. Jest coś pociągającego w tej czarnej magii, która kusi los, aby skorzystać i zatruć ludzkie życie.
Bez krępacji przyznaje, że sięgnąłem po tytuł ze względu na walory erotyczne. I dostarcza w zupełności to, po co zerkałem na pojedyncze kadry. Uniesienia godowe robią gigantyczną robotę, żeby uatrakcyjnić pretekstowy scenariusz - ale jest to erotyka z wyższej półki. Wysmakowana w detalach, delikatna oraz pieszczotliwa dla oka. I obnaża ciała do nagości. Ale wiem, dlaczego spodziewałem się wysokiego poziomu. Za rysunki odpowiada Ana Miralles - jedna z moich ulubionych rysowniczek, która do perfekcji opanowała język ciała i niuanse seksu. Jej wrażliwość ma również zalety we wspomnianej kompozycji: rysunki nasycone barwami, niemal pozwalają zapomnieć, że mieszkam w Polsce, a przenoszę się na południe. Wśród ...