To wspomnienie o niewidomym matematyko-fizyku, podróżniku, pisarzu i genialnym intelektualiście, profesorze Witoldzie Kondrackim. W opracowaniu tekstu mieli swój udział członkowie rodziny profesora, jego przyjaciele i współpracownicy. Czytelnicy ma-ją okazję poznać wyjątkowe przeżycia wybitnego naukowca, który mimo swej niepełnosprawności osiągnął tak wiele. Jego historia pokazuje, że niepełno-sprawność nie dyskwalifikuje w realizacji planów i marzeń. Zamiast martwić się tym, co się utraciło, można wyjechać do Indii, by tam szukać sensu życia, wsiąść na wielkiego słonia i oglądać świat oczami wyobraźni, albo pojechać do Korei i wśród gór uciekać przed goniącym wężem. Można tak dobrze poznać dalekie kraje, by stać się wytrawnym podróżnikiem i bodaj jedynym na świecie niewidomym organizatorem wypraw na Wschód.
Autor przypomina wieloletni dialog ze śp. profesorem, w którym każdy z nich starał się przekonać drugiego do idei, w które wierzył – chrześcijaństwo czy hinduizm? Przedwczesna śmierć naukowca przeszkodziła im obu w dojściu do jakiejś ostatecznej konkluzji - zostały tylko wspomnienia po wielu spotkaniach i przeżywanych przygodach o wspólnym mianowniku – wszystkie były niezwykłe.