"- Życie nie zawsze wygląda tak, jak nam się wydaje - mówi Cain. - Eliasie Veturiusie, jesteś ogniem, drzemiącym w popiołach. Rozniecisz się i zapłoniesz, będziesz plądrować i niszczyć. Nie możesz tego zmienić. Nie możesz tego powstrzymać."
••
"- Kiedyś ci się poprawi - stwierdza Keenan. Podnoszę wzrok i widzę, jak przez jego twarz przemyka smutek, niemal natychmiast zastąpiony przez znajomą wystudiowaną obojętność. - Nigdy ich nie zapomnisz, nawet kiedy minie wiele lat, ale pewnego dnia uda ci się przeżyć całą minutę bez bólu, a potem godzinę albo nawet dzień. Na tyle możesz liczyć. - Obniża głos. - Poczujesz się lepiej, słowo."
▪︎▪︎
Nie przeczytałam tej historii tak po prostu, ja ją najzwyczajniej w świecie pochłonęłam.
"A z popiołów zrodzi się ogień" to opowieść absolutnie perfekcyjna i dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Świat jaki wykreowała Sabaa Tahir powala na kolana rozmachem, oszałamia bogactwem detali i mrozi krew w żyłach niespotykanym wręcz okrucieństwem.
Fabuła zaczyna się naprawdę mocno i ani na moment nie odpuszcza. Nic w tej książce nie jest oczywiste ani pewne i nie ma w niej łatwych rozwiązań.
Podobnie rzecz się ma z bohaterami, zarówno tymi głównymi jak i drugoplanowymi. Uwierzcie mi na słowo, nie jesteście na nich przygotowani i na to co ich czeka. Postać Helene Aquilla dosłownie złamała mi serce.
Spektakularna, zapierająca dech i ponadczasowa historia, której długo nie zapomnicie.