„Efekt motyla” jest powieścią, która opisuje losy nastoletniego Mariusza powoli wkraczającego w dorosłe życie. Opiekuje się swoimi rodzicami – alkoholikami. Dba o to, by nie zrobili sobie nawzajem krzywdy.Jest zupełnie inny niż jego rówieśnicy, sam siebie uważa za zagubionego i niedostosowanego do życia w społeczeństwie. Nie wierzy w możliwość zmiany na lepsze, sądzi, że już zawsze będzie tak, jak teraz.
Jego rodzice starają się stopniowo wygrać z nałogiem, co nie kończy się dobrze ani dla nich, ani tym bardziej dla Mariusza. Otaczający go znajomi za wszelką cenę próbują mu pomóc, ale nie jest zbyt optymistycznie nastawiony do ich pomysłów.
Jakby było mu mało problemów ze zdrowiem fizycznym i stanem psychicznym, zostaje wciągnięty w kryminalną intrygę. Ze względu na swą niepełnosprawność nie może się bronić, wie, że gdy nadejdzie czas, będzie zdany na pastwę losu.
Sądzi, że nic go już nie zdziwi, ale życie weryfikuje jego poglądy.
„Efekt motyla” jest przeplatany licznymi cytatami z utworów muzycznych.
Można tam znaleźć wersy takich zespołów i raperów jak: Pepe Squad, Grammatik, Fenomen, WWO, Trzeci Wymiar, Suma Styli, Trzy Style, 52 Dębiec, Eldo, Duże Pe, O.S.T.R., Pih, Fokus, Te Tris, Pono, Emil Blef, Młodziak, Karti, TemaTemzki, Łuka, Verres i innych.
Powieść jest zbudowana z czterech części, każda z nich to jedna z faz rozwojowych tytułowego motyla.
„Efekt motyla” można nabyć w księgarni wydawnictwa RADWAN.
Fragment mojej powieści "Efekt Motyla", którą można kupić na www.radwan.pl
Rozdział XVI
– Gdzie ja jestem?
– Widzę, że nasz król parkietu wrócił do żywych.
– Robert, mógłbyś nieco ciszej? – wyszeptał Mariusz.
– Oczywiście, że bym mógł, ale nie chcę! Wstawaj szybko, zanim moja matka nie wróci.
Na twarzy Mariusza zagościł grymas bólu, lecz mimo to posłusznie wykonał polecenie.
– A twoja stara gdzie jest?
– W pracy. Miała nocną zmianę. A bo co?
– Nic tak tylko pytam. Z ciekawości po prostu. Daj mi się czegoś napić – wychrypiał. – I coś przeciwbólowego – dodał już trochę głośniej.
– Trzymaj.
– Nie masz wody? – skrzywił się na widok puszki z piwem.
– Nie wybrzydzaj, woda jest tylko w kranie.
– Ale mi o mineralną chodziło.
– Wiem przecież, ale co ja ci poradzę jak nie mam?
– Może skocz do sklepu?
– Sam sobie skocz! Do reszty już ci się w dupie poprzewracało!
– Dobra, nie krzycz. Gdzie ten kran?
– A jak myślisz? Oczywiście, że w łazience.
– To wcale nie musi być takie oczywiste. Mógłbyś go mieć także na przykład w kuchni – powiedział i podreptał w kierunku wskazanym prze kolegę.
Gdy zobaczył swe odbicie w lustrze nad umywalką, miał ochotę zwymiotować. Istny wrak człowieka, pomyślał.
Nie mógł przypomnieć sobie wczorajszej nocy, nie miał pojęcia, co sprawiło, że wygląda tak a nie inaczej. Opłukał twarz zimną wodą i przyssał się do kranu łapczywie połykając śmierdzącą chlorem wodę.
Jeszcze jedno spojrzenie w lustro.
– Nie chyba jednak nie wytrzymam.
Gwałtownie pozbył się zalegającego w jego żołądku pożywienia, łudząc się naiwnie, że razem z nim pozbędzie się także nocnych wspomnień, a raczej ich kompletnego braku.
W kuchni czekał na niego Robert.
– Możesz mi opowiedzieć, co się stało?
– Jasne, chociaż nie jestem w stanie zrozumieć, jak mogłeś nie zapamiętać tylu wrażeń.
– Jakich wrażeń? Czuję się tak jakbym miał zaraz kłaść się do trumny.
– Nie przesadzaj, to tylko kac. Naprawdę nic nie pamiętasz?
Mariusz pokręcił przecząco głową.
– Stary, co tam odstawiałeś w tym klubie…
– Ja byłem z tobą w jakimś klubie? – przerwał mu.
– Tak, ale czy jesteś pewien, że chcesz wszystko wiedzieć?
– No, chyba tak.
– Ale przekonany nie jesteś?
– Jestem! – warknął.
– To słuchaj. Poszliśmy wczoraj do „Laguny”. Od razu rzuciłeś się do baru i zacząłeś pić. Co ja mówię pić. Ty po prostu chlałeś jak świnia. Normalnie w szoku byłem. Potem wkroczyłeś na parkiet i podrywałeś dwie laski. Niezły hardcore, jak na pierwszy raz.
– Jaki pierwszy raz? – jęknął Mariusz.
– Nie przerywaj mi ciągle to prędzej się dowiesz. No więc, tańczyłeś z nimi..
– Sorry, że znowu ci przerywam, ale czy uczy cię Borecki?
– Nie, a co to ma wspólnego z wczorajszym wieczorem?
– Nic, coś mi się przypomniało tylko. Kontynuuj.
– No więc, tańczyłeś z nimi, a rączki to ci tak chodziły, że powinieneś mieć dzisiaj zakwasy. Obmacywałeś je bezwstydnie przy wszystkich, zupełnie cię nie poznawałem. W międzyczasie ciągle piłeś wódę. Swoją drogą to twardy łeb masz.
– No chyba nie za bardzo.
– Chciałeś je zabrać na noc do domu. Tak jakoś wyszło, że w czwórkę wylądowaliśmy u mnie. Ja, jako twój kumpel, nie chciałem z tobą konkurować, więc poszedłeś z nimi do pokoju gościnnego, a ja położyłem się spać do łóżka. Swojego. Sam zresztą. Nie mogłem zasnąć, bo dziewczyny krzyczały, piszczały, jęczały, aż do piątej nad ranem. Gdzieś tak koło dziewiątej wstałem i poszedłem do was. Otwieram drzwi, a ty tam leżysz w samych majtkach, a obok ciebie one. Zupełnie nagie. Aż przystanąłem na chwilę i się gapiłem na nie, jak idiota jakiś. Próbowałem cię obudzić, ale to nic nie dało. Za to dziewczyny się obudziły i w popłochu zaczęły się ubierać. Przy wyjściu powiedziały mi, że jeszcze nigdy nie robiły tego, tak często w ciągu jednej nocy. Wyszły, a ja przez dłuższy czas nie mogłem i nie chciałem w to wszystko uwierzyć. Ty, taki spokojny, flegmatyczny wręcz, a tu takie ekscesy. No, naprawdę szczerze ci gratuluję. To było genialne. Żałuję, że tym razem nie byłem na twoim miejscu.
Mariusz patrzył na niego oszołomiony.
– Ty chyba żartujesz? –spytał, ale sam jakby w to nie wierzył.
– Oczywiście, że tak. Jeżeli uważasz się za takiego ogiera, to się grubo mylisz. Ta historyjka, którą cię uraczyłem była zupełnym przeciwieństwem tego, co zdarzyło się na serio.
– A co się zdarzyło? – spytał Mariusz już kompletnie zdezorientowany i zdenerwowany.
Uspokoił się dopiero wtedy, gdy Robert opowiedział mu drugą wersję wydarzeń. Prawdziwą.
Prawie.