"Żyjemy pośród innych zwierząt na tej planecie z mieszanymi uczuciami pokrewieństwa i odmienności. O tyle dalej widzimy i szerzej niż one, że oczy zięb Darwina patrzące ze sławnych rycin z jego podróży pogrążają nas w żalu. One nie wiedzą, skąd pochodzą, nie wiedzą, czym są, nie widzą, dokąd zmierzają, choć wzrok ptaka jest tak samo ostry jak nasz i chociaż to one mają przewagę w postaci skrzydeł.
Od zarania człowiek próbował pojąć, dlaczego jesteśmy tak podobni do siebie i tak się różnimy, skąd się bierze tak nierówny podział siły. W jaskini w Lascaux znajduje się malowidło przedstawiające człowieka z dziobem. Płaskorzeźby w grobowcach faraonów ukazują postacie ludzko-ptasich hybryd, bogów Ozyrysa, Horusa i Tota. Pewnego dnia Platon, spacerując i rozprawiając w ateńskiej Akademii, zdefiniował człowieka jako dwunogie zwierzę bezpióre. Mówi się, że następnego dnia Diogenes pojawił się w Akademii z oskubanym kurczakiem".
Podczas omawiania ewolucji w LO ktoś polecił mi tę książkę do poczytania, żebym poza poznawaniem suchych mechanizmów i regułek mogła podpatrzeć ten proces w działaniu. Na początku nie byłam specjalnie zainteresowana tym tematem, ale im dłużej czytałam o ziębach, tym bardziej się wciągałam w ten temat. Uważam, że obserwacje, które prowadzili Grantowie są naprawdę fascynujące. To opowieść nie tylko o ziębach i ich dziobach, ale również o mechanizmach ewolucji, które działają i zmieniają świat na naszych oczach.
...