Prawdziwa historia. Młoda dziewczyna, depresja, traumatyczne przeżycia, sięgnięcie dna, beznadzieja, ale i pomysł jak coś zmienić, jak wygrzebać się z dołka. Postawić grubą i długą krechę, potem zacząć wszystko od nowa. Ta długa krecha ma ponad 2000 km i jest pokaźnym wycinkiem Pacific Crest Trail - długodystansowego pieszego szlaku turystycznego w Stanach Zjednoczonych, trasy dla śmiałków. Cały szlak ciągnie się od Meksyku po Kanadę wiodąc przez parki narodowe, góry, bezdroża, z dala od ludzkich siedzib. Cheryl rusza samotnie, uporządkuje myśli i emocje, uwolni się od przeszłości, zmierzy się sama z sobą. Dojdzie, czy się podda? Czy szlak PCT jej pomoże?
Powieść toczy się dwutorowo. Z jednej strony Cheryl pokonuje trasę. Zmaga się z deszczem, chłodem, ciężarem źle spakowanego plecaka, bólem, dzikimi zwierzętami, brakiem wody, strachem, samotnością i własnymi myślami. Na niedźwiedzia najlepszy jest gwizdek, na rozpadające się buty taśma izolacyjna, przeczytane kartki z książki trzeba wyrwać i wyrzucić, by nie dźwigać, a w ogóle „na co komu paznokcie u nóg?” - jak zeszły od niewygodnych butów, to ich strata. A poza tym „na deprechę najważniejszy jest ból fizyczny i bąble na nogach". Podróżniczka podziwia też przyrodę, zmieniające się widoki, unikatowe miejsca dostępne tylko piechurom, chłonie klimat szlaku i cieszy się krótkimi spotkaniami z innymi nielicznymi wędrowcami.
Z drugiej zaś strony Cheryl dokonuje rozrachunku z własnym życiem, rozkłada je na części...